czwartek, 22 sierpnia 2013

Od Nami: Przemyślenia

Wpatrywałam się w kobaltowe sklepienie nieba, jak ostatnie promienie słoneczne znikają za linią horyzontu. Cień powoli spowijał cały świat, aż wkrótce nastała ciemność.
       Zeszłam ze swojego punktu obserwacyjnego, który znajdował się na małej górce, i potruchtałam głęboko w las. Wiedziałam, że za bardzo oddaliłam się od terenów Watahy. Postanowiłam szybko coś upolować, a następnie wrócić.
       Przystawiłam nos do ziemi i zaczęłam uważnie wyłapywać każde, choć najmniejsze zapachy. W ten mój nos trafił na trop sarny. Kierując się nim dotarłam do dość dużej polany, na której pasła się zwierzyna. Uśmiechnęłam się triumfalnie, kryjąc się jeszcze bardziej w krzakach. Wybrałam najsłabszą sztukę, a gdy podeszła wystarczająco blisko, rzuciłam się na nią, zatapiając kły w szyi ofiary, który po chwili padła. Oblizałam pysk z krwi, a następnie ściskając upolowaną sarną w żelaznym uścisku podążyłam z powrotem w kierunku mojej Watahy.
Ciekawe, czy mnie szukali...Wkrótce potem dotarłam na nasze tereny. Zauważyłam jak Tutu wesoło skacze koło swojego taty, bawiąc się jego ogonem. Na mój pysk mimowolnie wkradł się uśmiech. Spojrzałam ukradkiem na Sharpnes, która leżała przy wejściu do jaskini, przyglądając się roześmianej buźce swojego synka.
       Położyłam upolowaną zwierzynę przy drzewie, a następnie sama wspinając się na nie, zasnęłam głębokim snem.