niedziela, 29 września 2013

Od Aresa: Klan ognia


Wszystko zaczęło się kiedy Sharpnes powiedziała, że jeśli chce zostać dowódcą klanu ognia muszę odnaleść jaskinie Alf.Nie było to łatwe,gdyż nikt oprócz alf nie wie gdzie ona się znajduje.Na dodatek musiałem uporać się z tym sam.Jednak pomagam mi fakt ,że od 6 miesiąca musiałem radzić sobie sam.Postanowiłem zacząć nie po kolei lecz różnie ,gdyż wiem z doświadczenia,że każdy szuka po kolei i to jest zły tok myślenia.Lecz jednak pierwszym miejscem ,od którego zaczołem była Magiczna Polana.Jednak nie znalazłem tam żadnych śladów.Potem postanowiłem udać się do jaskiń.Zbadałem każdą po kolei.Pierwsza była jaskinia wody,a ostatnia ciemności.W nich także nie znalazłem , żadnej wskazówki.Następnie udałem się do jeziora Alf,ale idąc tam postanowiłem przejść przez góry,żeby w razie co nie ominąć niczego.Przechodząc przez góry rozglądałem się uważnie ,żeby niczego nie pominąć.Kiedy obszedłem góry doszłem do jeziora przeszłem całe i kiedy chciałem iść to wpadłem na pomysł,żeby zanurkować , bo może wejście do jaskini alf jest ukryte w jeziorze alf?Niestety to był błędny pomysł.Na koniec zostały mi 2 miejsca.Udałem się więc do Wodospadu Hypnosa ,który był 1 z tych miejsc,jednak tam nie było jaskini.Zostało mi jeszcze jedno miejsce.Wtedy poszłem do Świętego Lasu.Nic tam nie znalazłem,nawet poszlaki.Nie poddawałem sie jednak i mimo byłem bardzo głodny ,bo przez cały czas nic nie jadłem.Nagle zobaczyłem łanie.Już chciałem ją złapać,już chciałem ją zjeść,ale nagle.Nagle przypomniało mi się,że jestem w Świętym Lesie i dla uszanowania bóstw dałem łani odejść.
Przeszłem jeszcze parę metrów i padłem ze zmęczenia .Śniło mi się ,że spotkałem Gaje ,która w nagrodę ,że dałem młodej sarnie odejść i darowałem jej życie pokazała mi jaskinie alf.Nagle się przebudziłem i szybkim biegiem pobiegłem w stronę jaskini.Na miejscu czekała na mnie Sharpnes,któa byłą wyraźnie zaskoczona moją wizytą.Po chwili zrozumiała,że to nie sen i ,że udało mi się odnaleść jaskinie alf.Zaczęła mnie wypytywać jak znalazłem drogę lecz ja nie umiejąc jej powiedzieć opowiedziałem całą historie.Ona musiała mnie sprawdzić i spowrotem zaprowadził do lasu.Kazała mi zaprowadzić nas spowrotem do jaskini,ja zrobiłem to a ona oficjalnie ogłosiła mnie przywódcą klanu ognia.
Teraz wszystko toczy się co raz lepiej i mam przeczucie ,że zdobyłem nową przyjaźń czyli Sharpnes. Wszystko układa się po mojej myśli ,ale jest jeszcze jedna sprawa,która nie daje mi spokoju.Czyje,że chyba się zakochałem w pewnej waderze lecz boje się jej o tym przyznać.Jednak postaram wziąć się w garść i powiedzieć jej o tym już przy następnym spotkaniu.

Od Sharpnes: Klan ognia

Przyznaje, Ares mnie zaskoczył. W końcu nie każdy może zostać przywódcą klanu. Było to tak:
Od początku przyglądałam się Aresowi, wydawał mi sie jakiś taki, dziwny. Gdy poszedł w strony wschodnich gór. Śledziłam go, ale on o tym wiedział i specjalnie udał sie w tamte strony. Zatrzymał sie, i powiedział:
-Po co za mną szłaś?
-Dziwnie sie zachwujesz, nie podoba mi sie to. -odparłam
-Co to znaczy dziwnie?
-Nie mówisz zbyt wiele, masz jakąś tajemnice i... i ostatnio przeszukałam twoje myśli, masz w niej pełno rzeczy. Ponad to to ja tu jestem od tajemnic!
-To chyba dobrze że nie mam pustej głowy. A ta tajemnica...
-Mów dalej...
-Nie zadowala mnie żaden tam łowca, ponad to jak mam być w klanie ognia, skoro nie mam komu podlegać.
-Co masz na myśli...
-Chce zostać przywódcą klanu
-W takim razie udowodnij mi że sie do tego nadajesz - powiedziałam z drwiącym uśmieszkiem na co on odparł równie drwiącą miną, która miała przekazać, No to patrz i ucz sie.
-Jakie mam zadanie?- powiedział
-Hmmm, zaskocz mnie - odparłam z zaciekawioną i pewną siebie miną.

Od Ateny: Miłość 2

Następnego dnia nie mogłam przestać o nim myśleć.Ciągle rozmyślałąm nad naszymi imionami.Przecierz to raczej nie przypadek ,że oboje nazywamy się na A.Pogrążona w myślach poszłam nad jezioro Alf,żeby wziąć krótką kąpiel.Odrazu zanurkowałąm,będąc pod wodą jakieś10 sekund,a kiedy się wynurzyłam zobaczyłam stojącego na brzegu Aresa.Wyglądał na to ,że coś się stało więc szybko wyszłąm z wody i podeszłam do niecho mówiąc:
-Hej.Co się stało?
-Co?a ni,nic.Zamyśliłem się.
-Aha.Ej a może przejdziemy się w góry?
-Dobrze,ale w którą chcesz strone iść?
-Hmm,może na strone wschodnią,pustynną.
-Tam jest niebezpiecznie,może lepiej nie.
-No ,ale nigdy tam nie byłam,więc może się jednka przejdziemy.
-Wiesz ,że tam trenujemy młode wilki.Jesteś z klanu wody dlatego tam nigdy nie byłaś.Wilki wody poprostu tam nie chodzą ,bo nie maja po co.
-No właśnie,dlatego teraz tam pójdziemy,a po za tym z tobą nic mi nie grozi.Przecierz jestes z klanu ognia.
-Racja,ale..
-Żadne ,ale idziesz ze mną albo sama pójde!
-No dobrze,ale czy to miał byc szantarz?
-Może,jesli tak uważasz.
Po tych słowach Ares westchnął z grymasem na twarzy.Kiedy dzielił nas już od gór tylko pół kilometra zatrzymaliśmy się ,żeby odpocząć.
-Uf,ale to męczące.
-Przecierz mówiłem.
-Nie o to mi chodzi.
-Tak jasne.
-Oj już przestań Ari.
-Ari?
-Tak Ari skrót od Ares.
-Nie znałem wcześniej takiego skrótu ,ale niech ci będzie.
Kiedy już doszliśmy na miejsce Ari zaczął mi pokazywać okolice,a po 30minutach zaczęliśmy inną rozmowę:
-Ja cię kręcę.Nie mam już sił.rzekłam
-A mówiłem,ale nie ty masz rację.Wracajmy,chodź tu zaniosę cie.
-Nie musisz dam sobie rade.
Niestety chyba jednak nie dałam i po raptem paru krokach upadłam.
-Mówiłem.Chodź tu.
Wtedy Ares zaniósł mnie aż od gór do rzeki.
-Jejku dziękuje,że mnie przyniosłeś.
-Nie ma za co,ale juz nigdy więcej nie idziemy w góry,jasne.
-No ,ok.
Kiedy juz weszłam do jaskini czułam co raz większą chęć przebywania z Aresem,dlatego położyłam się odrazu zdrzemnąć,żeby to wszystko przemyśleć.

Od Aresa: Miłość




Pamiętam jak spotkałem swoją pierwszą miłość.To było jak czary.Byłem wtedy nowy,nie znałęm nikomo,z nikim praktycznie nie rozmiawiałem,była tylko wadera,która ciągle mnie zaczepiała,np.Skąd jesteś?Co tu robisz?idt.Mimo jednak,że mnie to wkurzało było mi miło ,że ktoś się mną interesuje.Pewnego dnia wyszedłem z pracy i poszłem w kierunku Świętego lasu.Nie spodziewałem się,że nie jestem jednak sam.
Lecz nagle usłyszałem czyjeś kroki za moimi plecami,odwróciłem się i zobaczyłęm tą samą wilczyce co mnie zaczepiała.Spytała się mnie co tu robie,lecz ja spytałem ją o to samo odpowiadając w ten sposób pytaniem na pytanie.Rozmiawialiśmy przez pewien czas po czym z jej pyska padło pytanie:
-Po co tu przyszłeś?
Wtedy mósiałem powiedzieć całą prawdę.Po opowiedzeniu tej histori zaprzyjaźniliśmy się i odprowadziłem ją do jaskini.Lecz mimo tego całego czasu dopiero teraz zadałęm pytanie:
-Jak się nazywasz?
-Aneta,a ty?
-Atena,bardzo łądne imie.Ja jestem Ares.
Po chwili padło z jej ust zdanie:
-Oboje nazywamy sie na A,chyba do siebie pasujemy.
Nie mogłem odmówić,bo taka chyba była prawda.
Kiedy ona weszła do swojej jaskini ja wracajać myślałem o niej i nie mogłęm przestać.Czułem ,że chyba sie w niej zakochałem,lecz nie byłęm pewny tego uczucia.

Od Ateny: Miłość

Kiedy byłam już 1 dzień w watasze dołączył do nas pewien wilk.Na początku nie mówił zbyt wiele o osobie.Starałam się się z nim zapoznać.Niestety było ciężko.Cały czas albo mówił tylko pojedyncze słowa albo mnie ignorował.Lecz pewnego dnia wszystko się odmieniło.
Kiedy przechodziłam koło jaskini ognia zobaczyłam ,że jakiś wilk wychodzi z jaskini.Na początku nie wiedziałam kto to i po co wychodzi w środku dnia. Postanowiłam pójść za nim i tylko dzięki temu dowiedziałam się ,że to właśnie ten wilk ,z którym próbowałam się zaprzyjaźnić.Szłam za nim, aż doszliśmy do Świętego Lasu.Zdziwiło mnie to bardzo,gdyż po co on miał tu przychodzić?Zapytałam się sama siebie po czym nie wytrzymałam i wyszłam mu na spotkanie.
-Hej.Co tu robisz?spytałam ze zdziwieniem
-Kto ja?odpowiedział pytaniem na pytanie.
-Tak,po co przyszedłeś do Świętego Lasu?
-Ja mógłbym zapytać cię o to samo!wykrzyknął ze złością
-Hej ,ale nie nie mów do mnie takim tonem!odpowiedziałam zbulwersowana
-Wybacz trochę mnie poniosło.
-Ja tez cie przepraszam,bo przyszłam tu za tobą.
-Po co?
-No nie wiem.Chciałam się o tobie czegoś dowiedzieć,bo jesteś bardzo zamknięty w sobie.
-Rozumiem,ale czy to coś złego?Wydaje mi się ,że nie.
-No tak,ale jestem tu od nie dawna i szukam przyjaciół.
-Aha.No to jak tak.Słuchaj skoro ja też jestem nowy to się zaprzyjaźnijmy. Będzie nam tu łatwiej
-Zgadzam się.Tylko jeszcze jedna sprawa.Po co tu przyszedłeś?
-Jak wiesz nie znam swoich rodziców.Dlatego przychodzę tu,bo jak byłem jeszcze mamy pamiętam tylko mamę,która przyszła tu ze mną.Jednak nie pamiętam po co.Dlatego przychodzę tu czasem ,żeby sobie ja przypomnieć.
-Och rozumiem.Przepraszam ,że byłam tak ciekawska.
-Nie ma za co.
-Słuchaj powinniśmy już wracać.
-Tak masz rację.
Kiedy doszliśmy już do jaskini wody Ares zapytał:
-A tak ,sokoro jesteśmy przyjaciółmi to jak się nazywasz?
-O wybacz,jestem Atena.A ty?
-Atena piękne imię.Ja jestem Ares.
-Dwa imiona na A,chyba do siebie pasujemy.
-Ta.Miłych snów,dobranoc.
-Dobranoc.
Tej nocy nie spałam.Cały czas rozmyślałam nad Aresem.Myślałam o nim i choć bym chciała przestać o nim myśleć nie mogłam.

Od Sharpnes

Sprawdzałam teren w świętym lesie i natknęłam się tam na FREAK zjadającą sarnę. Pomyślałam sobie ,,Ci nowi, w ogóle nie pomyślą głową tylko żołądkiem". Krzyknęłam - Stój! - kiedy chciałam zabić jeszcze młode. Ona zatrzymała się, i spojrzała na mnie wzrokiem, który mówił -,, O co ci babo chodzi? Nie mogę w spokoju zjeść?" Odparłam jej że jest w Świętym Lesie, krainie bóstw, i polowanie tutaj jest zabronione. Zupełnie mnie olała. Odwróciła się i zaczęła dalej jeść. Wtedy powtórzyłam moje słowa i dodałam - W tej części lasu władze sprawuje Gaja, radze ci szybko odłożyć tą sarnę i zostawić jej młode. Gaja nie lubi polowań ani zabijania, jest wegetarianką a widok krwi przyprawia ją o mdłości. FREAK chciała coś powiedzieć, ale nie zdążyła. Ta zabita sarna wstała z martwych, ale nie jako łagodna ofiara tylko demon w ciele sarny. Chwyciłam FREAK i poleciałam wysoko tak żeby nas ten demon nie złapał. Leciałam z taką prędkością do watahy że FREAK spadłą by z 6 razy. Gdy dotarłyśmy do stada, zabrałam Nami, Fena, Nevita, Aresa i Marceliego w stronę potwora. Walka trwała około 2 godzin, ale się udało dzięki temu że Nami puściły nerwy i zamieniła się w demona. Powaliła złą sarnę, a ja z Aresem ugryźliśmy ją i padła. Wróciliśmy do watahy wszyscy ranni, ale myślę że FREAK nauczyła się już tego, żeby nie drażnić bóstw.

Od FREAK

Łaziłam bezsensownie po lesie. Nagle na mojej drodze znalazła się łania z młodym.
Zaczęłam się skradać. Po chwili skoczyłam prosto na sarnę wbijając w jej szyję pazur z jadem. Zwierzę padło natychmiast.
- Tak to jest być w złym miejscu o złej porze. - mruknęłam triumfalnie.
Zza krzaków wyskoczyło do mnie młode sarny.
- No co? Ciebie też mam zjeść? - zapytałam urywając kęs mięsa.
Po kolejnych kilku kęsach zabiłam ów młode.
Skończywszy ucztę poszłam przed siebie.
- Stój! - usłyszałam.
Obróciłam się i ujrzałam czarno-granatową samicę wilka.

CD Sharpnes

Od Aresa: Ciąża


Tego dnia, gdy dowiedziałem się od innych wilków, że Atena ma zamiar przyjść do mnie do pracy,postanowiłem zaskoczyć ją . Wyszedłem wcześniej niż zwykle z pracy i poszedłem nad rzekę miłości ,żeby tam na nią zaczekać.
Po pewnej chwili usłyszałem czyjeś kroki.Wyjrzałem i zobaczyłem idącą po wodzie Atenę,wyglądała na zmartwioną,więc postanowiłem trochę ja pocieszyć,bawiąc się w chowanego,bo wiem ,że ona to uwielbia.Wtedy ona zaczęła z lekka panikować, a ja zobaczyłem,że coś ją naprawdę trapi i na tym zakończyłem zabawę.Po ujawnieniu się powiedziała , że ma coś ważnego do powiedzenia.Oświadczyła mi ,że jest w ciąży,ale była przy tym bardzo przestraszona przyznała mi się ,że bała się ,że ją zostawię.Jednak ja tiki nie jestem.Wtedy powiedziałem:
-To wspaniale ,ale skoro od 1 tygodnia jesteś w ciąży to czemu się tak narażałaś?!wykrzyczałem w gniewie,bo myślałem ,że to moja wina i w tym momencie byłem zły sam na siebie,ale przez przypadek wyżyłem się na Atenie, ale na szczęście szybko mi wybaczyła.Po chwili odprowadziłem ją do jaskini i pocałowałem na dowidzenia. Kiedy ona zasnęła bo myślała ,że poszedłem ja stałem w wejściu do jaskini i przez około 10 minut patrzyłem na nią jak spokojnie śpi.

sobota, 28 września 2013

Od Ateny: Ciąża

Kiedy szłam po magicznej polanie, zaczęło mi się przypominać jak zjawiłam się tu po raz pierwszy.Nie znałam nikogo czułam sie zagubiona.
Pierwszą osobą jaką poznałam była Azura.Zaprzyjaźniłyśmy sie od razu.
To jej właśnie pytałam sie jeśli czegoś nie wiedziałam, to właśnie ona mi pomagała.A teraz kiedy ide po wilczych ścierżkach, myślę sobie.Jak tu miło i przyjemnie.Zaledwie wczoraj dołączyłam do watahy i już mam przyjaciół.Ciągle zadaje sobie to pytanie dlaczego wcześniej nie wiedziałam o tak cudownym miejscu.Gdy już wyszłam z polany udałam się do jaskini klanu ognia,żeby zobaczyć się z moim ukochanym Aresem.
Jednak ,gdy tam doszłam czekała mnie nie miła niespodzianka:
-Witaj Nami jest Ares?spytałam
-Nie, nie ma wyszedł jakieś 20minut temu.
-Aha dzięki pa.po zakończeniu rozmowy z Nami poszłam nad rzeke miłości żeby wejść do jaskini,lecz nagle usłyszałam cosś za drzewem.
-Kto tam?Hallo jest tu ktoś?!Nagle coś przemknęło za moimi plecami.
Więc jeszcze raz spytałam:
-Kto tam jest?Czy ktoś
 tu jest?!
Nagle odezwał sie jakiś głos:
-Może tak ,może nie.
Kiedy się odwruciłam okazało się ,że to był Ares,który wyszedł wcześniej z pracy tylko po to,żeby mnie przestraszyć.
-Co tu robisz ?spytałam
-Przyszłem do ciebie.Może sie przejdziemy?
-Ale gdzie?
-Naprzykłąd w góry,w część zalesiałą.
-Dobrze.
Po 10 minutach byliśmy już na miejscu.Wtedy przypomniało mi się po co przyszłąm do Aresa.
-Musze powiedziec ci cos bardzo ważnego.
-Słucham Lili.
-Ale jesli to zrobie ty mnie znienawidzisz.
-Wiesz,że to nie prawda.
Przystaliśmy na pewnej skale która stała pomiedzy drzewami i choć bałam się powiedziałam to.
-Jestem w ciąży.
-Co?
-Jestem w ciaży.
-Żartujesz!
-Nie,ale wiedziałam ,że mnie wtedy zostawisz.
-Co?!Ja miałbym cie zostawić i to jeszcze w takim momencie!
-Czyli jednak zostaniesz?
-Tak,tak.Niemógłbym cie zostawić,a pozatym kocham cię!
-Wracajmy juz do domu.
-Oczywiście jeśli tylko chcesz.Odprowadze cię.
-Dziękuje.
Kiedy Ares odprowadził mnie do jaskini,zadał jeszcze jedno pytanie:
-A od kiedy jesteś w ciąży?
-Od tygodnia ,zbadałam się bo bolał mnie brzuch.
-Żartujesz i przez tydzień tak się nararzałaś?!
- No, wzasadzie tak.
-Mogłąś powiedzieć.
-Bałam się.że mnie zostawisz.
-Ty wiesz ,że ja cie nigdzy nie zostawie.A teraz idzi spać musisz odpoczywać.
-Masz rację.Dobranoc.
-Dobranoc.
Zanim Ares wyszedł pocałował mnie w polik,poczym opóścił jaskinię ,a ja byłam tak zmęczona ,że natychmiastowo zasnełam.

Od Azury:Opowiadanie 2# "

     Czułam sie okropnie,siedząc w mojej norze.Zazwyczaj rozmawiałam tu z Ma,a teraz go tu nie było.Już minął prawie miesiąc od czasu,kiedy z nim rozmawiałam.Pozatym okropnie boli mnie brzuch.Przez cały czas w ogóle nie skupiam się na pracy ,wytwarzam coraz mniej eliksirów,a viridifaceo zostały mi tylko 3 fiolki.Strasznie tęsknie za Marcelim i czuję się samotna.A tak w ogóle,nie wiem czy to prawda,ale Atena mówiła mi coś o tym, że coś mu się stało. Był w tym czasie gdzieś na polowaniu,wiec to raczej możliwe.
     Nagle poczułam okropny skurcz w okolicy brzucha.Od razu wybiegłam z nory i popędziłam do Ateny,ona jest lekarzem, na pewno będzie wiedziała co robić.
     Gdy weszłam,siedziała i przeglądała fiolki z lekami.Podniosła głowę i uśmichnęła się.-Jak tam?Dobrze się czujesz?-zawsze jest taka spokojna.Też chciałabym być taka jak ona.-N-nie bardzo.Okropnie boli mnie brzuch i nie wiem o co chodzi..-Ona,z niewzruszoną miną,wstała i powiedziała;
Rodzisz.
***
 
      Jestem najszczęśliwszym wilkiem na świecie!Właśnie urodziłam małego wilczka.Oczywiście nazwałam go Kay,tak jak mówiłam. Atena pomaga mi teraz,bo sama sobie nie poradzę...Ale mimo wszystko nie jestem szczęśliwa tak bardzo.Nie wiem,co sie dzieje z Marcelim,który został właśnie ojcem. Atena chyba to zauważyła,więc zapytała mnie:-Wszystko gra?-otrząsnęłam się,byłam nieco zmieszana.
-Cieszę się,że mam syna,ale nie ma przy mnie Marceliego. 
-A coś się stało?Rozstaliście sie?
-N-nie,ale on..gdy powiedziałam mu,że będę miała dziecko,był zły.I powiedział,że chce przerwy.
-Nie wierzę.Ma?On uwielbia dzieci.
-Wiem.Może poprostu...może poprostu nie kocha mnie,chciał mnie zostawić a teraz nie ma wyboru?
Nie mogłam dłużej być twarda.Utuliłam Kaja mocniej,a po pysku zaczęły spływać mi łzy. Atena przytuliła nas obojga i powiedziała -On was kocha,i na pewno nie zostawi.-uśmiechnęłam się.                                                 do nory wpadł cały brudny Ares,ciągnąc w pysku zakrwawionego Ma.Był chyba nieprzytomny.Od razu wstałam,odkładając Kaya na koc.
-Co mu się stało?Żyje?-byłam przerażona widokiem na półmartwego Marceliego.
-Byliśmy na polowaniu.Jakiś czarny cień poprostu wyżarł mu pół boku.
Ares położył Ma na kocu obok Kaya.
-Czyj to szczeniak?-Ares był nieco zdziwiony.
-To syn Marceliego.Ale nie teraz czas na opowiadania.-odpowiedziałam i wyniosłam śpiącego Kaya na drugi koniec pokoju.
***
Postarałyśmy się choć trochę pomóc Marceliemu,ale mało to dało.Dalej jest nieprzytomny.

Od Nevit: Życie i wszystko

Coraz bardziej przyzwyczajam sie do tej watahy. Nawet ostatnio zaprzyjaźniłem sie z Sharpnes, nie było to łatwe ale zdobyłem jej szacunek i zaufanie.
Kiedy już zapoznałem watahe i tereny w okół niej Sharpnes zabrała mnie do jakiegoś lasu, Nami mówiła mi że to święty las bogów. Ale był haczyk, ja miałem zawiązane oczy. Doszliśmy do miejsca gdzie Sharpnes pozwoliła mi zdjąć chystke i powiedziała że musze wrócić do stada nie używając skrzydeł ani węchu. Ona zaś wzniosła sie i obserwowała mnie z góry. Błądziłem przez jakiś czas i nagle zemdlałem, miałem sen w którym bogini Layla wskazuje mi droge. Obudziłem sie, Sharpnes siedziała obok mnie i próbowała mnie obudzić. Kiedy wstałem popędziłem w strone watahy. Sharpnes miała taką minę... Ale powiedziałem jej że miałem sen z Laylą, a ona sie nie zdziwiła, Layla wielu już pomogła. Mimo to Sharpnes mi zaufała i ja jej. Od teraz mam dwoje przyjaciół.

Od Ateny: Bogowie

Był późny wieczór,gdy przechodziłam koło wodospadu Hypnosa.Nagle usłyszałam jagby szum liści.Za krzakiem stała jakaś postać.Kiedy podeszłam okazało się,że to była Azura.Gdy spytałam się co tu robi odpowiedziała ,że przyszła pozbierać zioła kiedy nagle rozległ się czyjś głoś:
-Co tu robicie!
Obydwie stałyśmy jak by nas zamurowało.To była Soraya.Po krótkim czasie Azura odpowiedziała :
-Już stąd idziemy.
Lecz dostałyśmy zupełnie inną odpowiedzi niż sie spodziewałyśmy ,a w zasadzie pytanie:
-Z jakiego klanu jesteście?Spytała bogini.Odpowiedziałam na to:
-Z klanu wody, ja jestem Lilia,a to Azura.
Wtedy bogini powiedział,że chyba wie po co przyszłyśmy,lecz nie powiedziała co ma na myśli.Nagle zapadła ciemność,a zza drzew zaczęły wychodzić demony.Wtedy to właśnie rzekłam:
-Uciekajmy stąd!
-O nie, nigdzie się stąd nie ruszycie!Najpierw muszę wam coś powiedzieć!
Po tych słowach zjawiła się reszta watahy.Zdążyłam się tylko spojrzeć na nich i z powrotem na Soraye ,ale jej już nie było.
-Gdzie byłyście i co sie stało?Zaczął nas wypytywać Fen,ale my same nie za bardzo wiedziałyśmy, dlatego odpowiedziałam,że to się działo z byt szybko ,żeby cokolwiek zrozumieć.Po krótkiej chwili zaczęliśmy wracać.Obydwie z Azurą kiedy wchodziłyśmy do jaskini zastanawiałyśmy się dokładnie co tam sie stało i co Soraya chciała nam powiedzieć.

piątek, 27 września 2013

Opowiadanie #1 "Ta nowa"

     Przechadzałam się po łąkach oglądając piękno natury.Jestem nowa w watasze , i dosyć trudno mi się z kimś zakolegować.Nikt mnie raczej nie lubi..Nagle zauważyłam młodą parę wilków.Podbiegłam do nich i zapytałam:
-Cześć,jestem nowa.Wiecie może gdzie jest jakaś karczma?Albo coś do jedzenia?
-Maluchu,tutaj nie ma "karczmy".Upoluj sobie coś,to będziesz miała jedzenie-powiedziała samica,po czym ruszyli sie i odeszli.Chciałam jeszcze zawołać,ale byli już daleko.'Pff..głupie omegi"- pomyslałam.
     Nagle ktoś zakrył mi oczy rękami.Okropnie sie przestraszyłam.Odruchowo zaczęłam gryźć i miotać sie gdzie tylko się da.Usłyszałam jęk i wreszcie otworzyłam oczy.Zauważyłam Marceliego leżącego na ziemi.
     Chyba złamałam mu nos.
     -Na Hypnosa!Ma,głupku,przecież wiedziałes że tak zareaguję!-szybko chwyciłam torebkę i wyjęłam fiolkę z eliksirem viridifaeco,który zrobiłam dziś rano przed przyjazdem.Wycisnęłam dokładnie 3 krople na wielką ranę na pysku Marceliego.Rana zniknęła bez śladu.Pocałałowałam go w czoło i pomogłam mu wstać.
-Boli jeszcze ?-zapytałam,obejmując go i ruszając w dalszą drogę.-Trochę.Ale przeżyję.Dla ciebie przeżyję.-Dodał po chwili.Uśmiechnęłam się do niego.Poznałam go w schronisku jako mini wilczka.Potem się zaprzyjaźniliśmy,a teraz zostaliśmy parą.
 

Jest moim jedynym szczęściem życia.
   ***
     Doszliśmy do lasu prowadzącego do jaskiń.Pocałowałam go jeszcze i powiedziałam,że idę do pracy i że będziemy mogli się spotkać wieczorem.Ale tak naprawdę nie zamierzałam siedzieć długo w Jaskini Wody.
       Wchodząc,podziwiałam wszystko.Było tu cudownie,o wiele lepiej niż w Schronisku dla Dziwaków w Sydnay.Poszłam po ziółka,przygotowałam eliksiry viridifaeco,i troszkę eliksiru młodości..
     Po praca,jak mówiłam,wcale nie poszłam robić następnych eliksirów.
Poszłam do lekarza.
      Od tygodnia okropnie boli mnie brzuch.Nie wiem,o co chodzi.Moje eliksiry na mnie nie działają.Pozatym,noszę talizman,a z nim nic nie może mnie boleć.
     Weszłam do ciemnej nory.W środku pachniało obrzydliwym zapachem krwi.Jestem wegetarianką,odżywiam się...eliksirmami.Weszłam do gabinetu,i opowiedziałam,co mnie gnębi.
     Doktor dokładnie mnie zbadał.W końcu powiedział,że...
-Jest pani w ciąży. Za około miesiąc urodzisz szczeniaka.
Na początku nie mogłam wydusić z siebie żadnego głosu.Zaskoczyło mnie to okropnie.To było tylko raz i...zalałam się łzami i wybiegłam z gabinetu.Schowałam się w jakimś ciemnym lesie.I zaczęłam myśleć.
Czy moje życie jeszcze ma sens.
Oboje jesteśmy młodzi.Dopiero co zaczęłam wykorzystywać swoją magię,i juz koniec.Lubię szczenięta.Ale chciałam jeszcze coś przeżyć.Razem z Ma nie jesteśmy jeszcze nawet zaręczeni.
     Ale muszę mu to powiedzieć.Musi to wiedzieć.Pozatym,na pewno skończył pracę i siedzi gdzieś na łące.
***
Poszukałam go trochę i wreszcie zobaczyłam go,leżał na trawie i mad czymś rozmyślał.Podeszłam powoli,cicho,ale mnie zauważył.
-Cześć!I jak było?
-Jestem w ciąży-wypaliłam.Nie chciałam spojrzeć mu w oczy.zbyt go kocham.
-J-jak t-to?-podniósł się.-Żartujesz sobie ze mnie,tak?
-Chciałabym.Byłam u lekarza.To dlatego bolał mnie brzuch.Za miesiąc urodzę.-Było mi tak źle,okropnie.Na pewno mnie zostawi.
-J-ja nie wiem jak...-bąkał.
-Tylko błagam nie zostawiaj m-mnie..Kocham cię i nie chcę żebyś mnie opuścił.-podeszłam do niego,ale sie odsunął.Spojrzał mi w oczy.
-Zostaw mnie-wypalił-T-to znaczy nie zrywam z tobą,ale potrzebuję przerwy.Muszę nad wszystkim pomyśleć.Nie przychodź do mnnie,jak ochłonę dam ci znać.-i odszedł.
***
Przechodziłam się po plaży rozmyślając nad imieniem dla małego synka.
W końcu wymyśliłam.
Kaj.

czwartek, 19 września 2013

Od Nami: Nevit i zabawa

Gdy wraz z Nevitem dotarliśmy do Watahy, na niebo wkradł się pierwszy cień nocy, który otulał świat. Wszystkie zwierzątka leśne znalazły sobie już schronienie na noc i zasnęły spokojnym snem.
- Nami, kto to? - Spytała Sharpnes, która jako pierwsza zauważyła nowego wilka. Zlustrowała go surowym wzrokiem, a po chwili zawiesiła go na mnie, domagając się wyjaśnień.
- To jest Nevit. - Wyjaśniłam, wskazując na wilka i uśmiechając się delikatnie. - Może do nas dołączyć, prawda? - Wilczyca przez chwilę przyglądała mi się, jakby moje słowa jeszcze do niej nie dotarły.
- Jasne, może. - Odparła po chwili. Widziałam, jak Nevit zwiesił łeb i odszedł od nas.
- On też ma w sobie demona. - Wtracila po chwili Sharpnes, spoglądając na mnie ukradkiem.
- Dajmy mu szansę, wiem, że z natury jest... Dobry. - Uśmiechnęłam się do przyjaciółki. Wadera Westchnęła i również uśmiechnęła się.
- Dobrze, ufam ci. Zapoznaj go więc z resztą. - Kiwnęła porozumiewawczo głową i odeszła. Zadowolona ruszyłam na poszukiwania wilka, który jeszcze parę minut wcześniej tutaj stał, a teraz licho wie, gdzie go poniosło.
        Czas okropnie się dłużył, a ja nadal nie mogłam go znaleźć. Zaczynałam się już na serio martwić. Znałam go krótko, ale... W jakimś stopniu czułam się za niego odpowiedzialna. Gdyby mu się coś stało, nie wybaczyła bym sobie tego. W dodatku ja go tu sprowadziłam. Ok, skup się Nami, musi tu gdzieś być...
         Nagle usłyszałam cichy szelest. Stanęłam jak wryta, rozglądając się na wszystkie strony.
- Nami? Co ty tu robisz? - Usłyszałam głos, który o mało co nie przyprawił mnie o zawał.
- Nevit! - Warknęłam zła, opierając się przednimi łapami o drzewo, na którym leżał wilk. - Wystraszyłeś mnie!
- Wybacz.. - Westchnął, zeskakujac na ziemię.
- Dlaczego tak szybko odeszłeś? - Spytałam, siadając blisko niego.
- Po prostu myślałem, że... Znowu zostanę odtrącony.
- Co ty bredzisz, Nevit!? Gdyby tak było, nie przyprowadzała bym cię tu. Wszyscy cię polubią, zobaczysz.... Skoro. Ja cię polubiłam, to inni na pewno... - Uśmiechnęłam się delilatnie, wpatrujac w niego. Wilk po chwili również posłał mi delikatny uśmiech. Nagle zamachnęłam się łapą i ochlapałam Nevita wodą.
- Za co to?... - Jęknął, przewracając oczami.
- Za bycie ponurym. - Zaśmiałam się i ponownie go ochlapałam. Wilk nie pozostał mi długo dłużny, gdyż po chwili wepchnął mnie do wody całą. Szybko wyskoczyłam z niej jak oparzona i stanęłam na suchym lądzie.
- Oj, trochę wody zaszkodziło? - Spytał z lekkim uśmieszkiem
- Nie.. Po prostu wilki ognia nie zbyt dobrze znoszą wodę. - Odparłam, siląc się na lekki uśmiech. Nevit spuścił łeb. Westchnęłam cicho, i podchodząc do wilka, liznęłam go w policzek. Zaskoczony spojrzał się na mnie wielkimi oczami. Zaśmiałam się cicho.
- Wracajmy już, robi się zimno. - Uśmiechnęłam się i ruszyłam przed siebie. - Idziesz, czy zamieniles się w kamień? - Spytałam, gdyż wilk Nevit nadal nie okazywał żadnych reakcji życiowych.
- Tak, idę. - Otrząsnął się po chwili i razem wróciliśmy do domu

Od Moon Shine: Moja rodzinka

Uwielbiam bawić się z moją mamą :). Zawsze chowam się za drzewem i ona mnie szuka. Czasem też biegamy sobie, latamy i ogólnie mamy ubaw. Z tatą rzadziej się bawię ale też. Bierze mnie na grzbiet, leci wysoko, kręci beczki i muszę się dobrze trzymać żeby nie spaść. Z moim braciszkiem prawie nigdy się bawię bo on praktycznie zawsze ćwiczy polowanie, walkę, gryzienie i już sama nie wiem co. Ale gdy już mamy ,,styczność" bawimy się w ganianego, zapasy i podchody. Bardzo lubię moją rodzinę i nigdy nie zamieniłabym jej na żadną inną.

Od Nevit: Wataha i Nami

Moje życie to nie przelewki. Od małego byłem odtrącany, a rodzice zmarli na wojnie między watahami. Włuczyłem się po świecie, aż znalazłem pewną wilczyce... To było tak:
Wędrowałem przez las i nagle zaatakował mnie demon. Ogłuszył mnie i ... nie wiem co bo byłem nieprzytomny. Obudziłem się i zobaczyłem leżącą nieopodal wilczyce. Zaczęła się typowa rozmowa typu ,,Kim jesteś" itp. Dowiedziałem się że ona tak jak ja zmienia się w potwora.
Gdy ją zobaczyłem nie wiedziałem co to za uczucie, ale teraz już wiem. Ona odmieniła moje życie. Od teraz już nie jestem taki jak kiedyś, mam kogoś komu mogę zaufać.