piątek, 27 września 2013

Opowiadanie #1 "Ta nowa"

     Przechadzałam się po łąkach oglądając piękno natury.Jestem nowa w watasze , i dosyć trudno mi się z kimś zakolegować.Nikt mnie raczej nie lubi..Nagle zauważyłam młodą parę wilków.Podbiegłam do nich i zapytałam:
-Cześć,jestem nowa.Wiecie może gdzie jest jakaś karczma?Albo coś do jedzenia?
-Maluchu,tutaj nie ma "karczmy".Upoluj sobie coś,to będziesz miała jedzenie-powiedziała samica,po czym ruszyli sie i odeszli.Chciałam jeszcze zawołać,ale byli już daleko.'Pff..głupie omegi"- pomyslałam.
     Nagle ktoś zakrył mi oczy rękami.Okropnie sie przestraszyłam.Odruchowo zaczęłam gryźć i miotać sie gdzie tylko się da.Usłyszałam jęk i wreszcie otworzyłam oczy.Zauważyłam Marceliego leżącego na ziemi.
     Chyba złamałam mu nos.
     -Na Hypnosa!Ma,głupku,przecież wiedziałes że tak zareaguję!-szybko chwyciłam torebkę i wyjęłam fiolkę z eliksirem viridifaeco,który zrobiłam dziś rano przed przyjazdem.Wycisnęłam dokładnie 3 krople na wielką ranę na pysku Marceliego.Rana zniknęła bez śladu.Pocałałowałam go w czoło i pomogłam mu wstać.
-Boli jeszcze ?-zapytałam,obejmując go i ruszając w dalszą drogę.-Trochę.Ale przeżyję.Dla ciebie przeżyję.-Dodał po chwili.Uśmiechnęłam się do niego.Poznałam go w schronisku jako mini wilczka.Potem się zaprzyjaźniliśmy,a teraz zostaliśmy parą.
 

Jest moim jedynym szczęściem życia.
   ***
     Doszliśmy do lasu prowadzącego do jaskiń.Pocałowałam go jeszcze i powiedziałam,że idę do pracy i że będziemy mogli się spotkać wieczorem.Ale tak naprawdę nie zamierzałam siedzieć długo w Jaskini Wody.
       Wchodząc,podziwiałam wszystko.Było tu cudownie,o wiele lepiej niż w Schronisku dla Dziwaków w Sydnay.Poszłam po ziółka,przygotowałam eliksiry viridifaeco,i troszkę eliksiru młodości..
     Po praca,jak mówiłam,wcale nie poszłam robić następnych eliksirów.
Poszłam do lekarza.
      Od tygodnia okropnie boli mnie brzuch.Nie wiem,o co chodzi.Moje eliksiry na mnie nie działają.Pozatym,noszę talizman,a z nim nic nie może mnie boleć.
     Weszłam do ciemnej nory.W środku pachniało obrzydliwym zapachem krwi.Jestem wegetarianką,odżywiam się...eliksirmami.Weszłam do gabinetu,i opowiedziałam,co mnie gnębi.
     Doktor dokładnie mnie zbadał.W końcu powiedział,że...
-Jest pani w ciąży. Za około miesiąc urodzisz szczeniaka.
Na początku nie mogłam wydusić z siebie żadnego głosu.Zaskoczyło mnie to okropnie.To było tylko raz i...zalałam się łzami i wybiegłam z gabinetu.Schowałam się w jakimś ciemnym lesie.I zaczęłam myśleć.
Czy moje życie jeszcze ma sens.
Oboje jesteśmy młodzi.Dopiero co zaczęłam wykorzystywać swoją magię,i juz koniec.Lubię szczenięta.Ale chciałam jeszcze coś przeżyć.Razem z Ma nie jesteśmy jeszcze nawet zaręczeni.
     Ale muszę mu to powiedzieć.Musi to wiedzieć.Pozatym,na pewno skończył pracę i siedzi gdzieś na łące.
***
Poszukałam go trochę i wreszcie zobaczyłam go,leżał na trawie i mad czymś rozmyślał.Podeszłam powoli,cicho,ale mnie zauważył.
-Cześć!I jak było?
-Jestem w ciąży-wypaliłam.Nie chciałam spojrzeć mu w oczy.zbyt go kocham.
-J-jak t-to?-podniósł się.-Żartujesz sobie ze mnie,tak?
-Chciałabym.Byłam u lekarza.To dlatego bolał mnie brzuch.Za miesiąc urodzę.-Było mi tak źle,okropnie.Na pewno mnie zostawi.
-J-ja nie wiem jak...-bąkał.
-Tylko błagam nie zostawiaj m-mnie..Kocham cię i nie chcę żebyś mnie opuścił.-podeszłam do niego,ale sie odsunął.Spojrzał mi w oczy.
-Zostaw mnie-wypalił-T-to znaczy nie zrywam z tobą,ale potrzebuję przerwy.Muszę nad wszystkim pomyśleć.Nie przychodź do mnnie,jak ochłonę dam ci znać.-i odszedł.
***
Przechodziłam się po plaży rozmyślając nad imieniem dla małego synka.
W końcu wymyśliłam.
Kaj.

Brak komentarzy: