Nagle poczułam okropny skurcz w okolicy brzucha.Od razu wybiegłam z nory i popędziłam do Ateny,ona jest lekarzem, na pewno będzie wiedziała co robić.
Gdy weszłam,siedziała i przeglądała fiolki z lekami.Podniosła głowę i uśmichnęła się.-Jak tam?Dobrze się czujesz?-zawsze jest taka spokojna.Też chciałabym być taka jak ona.-N-nie bardzo.Okropnie boli mnie brzuch i nie wiem o co chodzi..-Ona,z niewzruszoną miną,wstała i powiedziała;
Rodzisz.
***
Jestem najszczęśliwszym wilkiem na świecie!Właśnie urodziłam małego wilczka.Oczywiście nazwałam go Kay,tak jak mówiłam. Atena pomaga mi teraz,bo sama sobie nie poradzę...Ale mimo wszystko nie jestem szczęśliwa tak bardzo.Nie wiem,co sie dzieje z Marcelim,który został właśnie ojcem. Atena chyba to zauważyła,więc zapytała mnie:-Wszystko gra?-otrząsnęłam się,byłam nieco zmieszana.
-Cieszę się,że mam syna,ale nie ma przy mnie Marceliego.
-A coś się stało?Rozstaliście sie?
-N-nie,ale on..gdy powiedziałam mu,że będę miała dziecko,był zły.I powiedział,że chce przerwy.
-Nie wierzę.Ma?On uwielbia dzieci.
-Wiem.Może poprostu...może poprostu nie kocha mnie,chciał mnie zostawić a teraz nie ma wyboru?
Nie mogłam dłużej być twarda.Utuliłam Kaja mocniej,a po pysku zaczęły spływać mi łzy. Atena przytuliła nas obojga i powiedziała -On was kocha,i na pewno nie zostawi.-uśmiechnęłam się. do nory wpadł cały brudny Ares,ciągnąc w pysku zakrwawionego Ma.Był chyba nieprzytomny.Od razu wstałam,odkładając Kaya na koc.
-Co mu się stało?Żyje?-byłam przerażona widokiem na półmartwego Marceliego.
-Byliśmy na polowaniu.Jakiś czarny cień poprostu wyżarł mu pół boku.
Ares położył Ma na kocu obok Kaya.
-Czyj to szczeniak?-Ares był nieco zdziwiony.
-To syn Marceliego.Ale nie teraz czas na opowiadania.-odpowiedziałam i wyniosłam śpiącego Kaya na drugi koniec pokoju.
***
Postarałyśmy się choć trochę pomóc Marceliemu,ale mało to dało.Dalej jest nieprzytomny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz