Pamiętam jak spotkałem swoją pierwszą
miłość.To było jak czary.Byłem wtedy nowy,nie znałęm nikomo,z nikim
praktycznie nie rozmiawiałem,była tylko wadera,która ciągle mnie
zaczepiała,np.Skąd jesteś?Co tu robisz?idt.Mimo jednak,że mnie to
wkurzało było mi miło ,że ktoś się mną interesuje.Pewnego dnia wyszedłem
z pracy i poszłem w kierunku Świętego lasu.Nie spodziewałem się,że nie
jestem jednak sam.
Lecz nagle usłyszałem czyjeś kroki za moimi plecami,odwróciłem się i zobaczyłęm tą samą wilczyce co mnie zaczepiała.Spytała się mnie co tu robie,lecz ja spytałem ją o to samo odpowiadając w ten sposób pytaniem na pytanie.Rozmiawialiśmy przez pewien czas po czym z jej pyska padło pytanie: -Po co tu przyszłeś? Wtedy mósiałem powiedzieć całą prawdę.Po opowiedzeniu tej histori zaprzyjaźniliśmy się i odprowadziłem ją do jaskini.Lecz mimo tego całego czasu dopiero teraz zadałęm pytanie: -Jak się nazywasz? -Aneta,a ty? -Atena,bardzo łądne imie.Ja jestem Ares. Po chwili padło z jej ust zdanie: -Oboje nazywamy sie na A,chyba do siebie pasujemy. Nie mogłem odmówić,bo taka chyba była prawda. Kiedy ona weszła do swojej jaskini ja wracajać myślałem o niej i nie mogłęm przestać.Czułem ,że chyba sie w niej zakochałem,lecz nie byłęm pewny tego uczucia. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz