Następnego dnia nie mogłam przestać o nim
myśleć.Ciągle rozmyślałąm nad naszymi imionami.Przecierz to raczej nie
przypadek ,że oboje nazywamy się na A.Pogrążona w myślach poszłam nad
jezioro Alf,żeby wziąć krótką kąpiel.Odrazu zanurkowałąm,będąc pod wodą
jakieś10 sekund,a kiedy się wynurzyłam zobaczyłam stojącego na brzegu
Aresa.Wyglądał na to ,że coś się stało więc szybko wyszłąm z wody i
podeszłam do niecho mówiąc:
-Hej.Co się stało?
-Co?a ni,nic.Zamyśliłem się.
-Aha.Ej a może przejdziemy się w góry?
-Dobrze,ale w którą chcesz strone iść?
-Hmm,może na strone wschodnią,pustynną.
-Tam jest niebezpiecznie,może lepiej nie.
-No ,ale nigdy tam nie byłam,więc może się jednka przejdziemy.
-Wiesz ,że tam trenujemy młode wilki.Jesteś z klanu wody dlatego tam
nigdy nie byłaś.Wilki wody poprostu tam nie chodzą ,bo nie maja po co.
-No właśnie,dlatego teraz tam pójdziemy,a po za tym z tobą nic mi nie grozi.Przecierz jestes z klanu ognia.
-Racja,ale..
-Żadne ,ale idziesz ze mną albo sama pójde!
-No dobrze,ale czy to miał byc szantarz?
-Może,jesli tak uważasz.
Po tych słowach Ares westchnął z grymasem na twarzy.Kiedy dzielił nas
już od gór tylko pół kilometra zatrzymaliśmy się ,żeby odpocząć.
-Uf,ale to męczące.
-Przecierz mówiłem.
-Nie o to mi chodzi.
-Tak jasne.
-Oj już przestań Ari.
-Ari?
-Tak Ari skrót od Ares.
-Nie znałem wcześniej takiego skrótu ,ale niech ci będzie.
Kiedy już doszliśmy na miejsce Ari zaczął mi pokazywać okolice,a po 30minutach zaczęliśmy inną rozmowę:
-Ja cię kręcę.Nie mam już sił.rzekłam
-A mówiłem,ale nie ty masz rację.Wracajmy,chodź tu zaniosę cie.
-Nie musisz dam sobie rade.
Niestety chyba jednak nie dałam i po raptem paru krokach upadłam.
-Mówiłem.Chodź tu.
Wtedy Ares zaniósł mnie aż od gór do rzeki.
-Jejku dziękuje,że mnie przyniosłeś.
-Nie ma za co,ale juz nigdy więcej nie idziemy w góry,jasne.
-No ,ok.
Kiedy juz weszłam do jaskini czułam co raz większą chęć przebywania z
Aresem,dlatego położyłam się odrazu zdrzemnąć,żeby to wszystko
przemyśleć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz