wtorek, 12 listopada 2013

Niestety!

Przykro mi to mówić, ale nasza wataha zostaje zamknięta! Nie usuwam jej ani nikomu nie oddaję. Ciągle będzie. Mała aktywność i popularność niestety do tego doprowadziła. Ale jesli ktoś szuka innej to zapraszam na nową! (link na końcu) Uprzedzam, że jeszcze jest robiona i jesli ktoś raz na tydzień nie napisze opo dostaje ostrzeżenie, ale tym razem nie będę przymykać oka!

~Sharpnes

http://watahaognistejnadziei.blogspot.com/

niedziela, 3 listopada 2013

Od Sharpnes CD Killer

Nadchodziła jesień, okropna jesień. Nigdy jej nie lubiłam. Byłam poważna i zasmucona sytuacją. Ostatnio działy się wielkie rzeczy w watasze. Killer ciągle próbował mnie pocieszać i rozbawiać. W końcu nie wytrzymałam i musiałam iść nad Jezioro Alf. Stare czasy mi się przypominały. Tutaj się urodziłam i tutaj zostałam. Po jakimś czasie znowu spotkałam Killera. Kiedy się odezwał uśmiechnęłam się.
-Czemu jesteś smutna? - spytał. Nie odpowiadałam. Ciągle myślałam o tym co się stanie.
-Powiedz, możesz mi zaufać - spojrzałam na niego wzrokiem, który miał przekazywać ,,I tak tego nie zrozumiesz".
-Widzisz... - wyszeptałam nie ufnie - ...na początku zimy są moje urodziny, a zawsze w jesień dzieją się dziwne rzeczy z tym związane.
-Nie rozumiem
-Widzisz - powiedziałam już pewniej i bardziej sarkastycznie - Należę do elity wilków, pochodzę z rodziny władców. Moi rodzice właśnie w jesień rozmawiali z bóstwami, abym się urodziła pierwszego dnia zimy, a w jesień, żeby działy się rzeczy, które maja mnie trenować.
-Ale to nie ma sensu
-Może i masz rację, ale to prawda - okropnie spoważniałam i odleciałam nad środek jeziora. Zatrzymałam się i dałam nura w wodę. Przepłynęłam do swojej jaskini gdzie dalej rozmyślałam. Po jakimś czasie usłyszałam krzyk:
-Sharpnes!

<Killer?>

Od Pyśki: Evil




Postanowiłam się przejść, koło wejścia do jaskini szedł Evil. Myślał że jestem zła za to że mnie wystraszył. Poszliśmy nad kąpielisko, podczas drogi zastanawiałam się jak mu wyznać miłość. Nagle wepchnoł mnie do wody. Kąpaliśmy się długo, jak wyszliśmy na brzeg potknełam się, Evil chciał mnie złapać ale oboje się przewruciliśmy. Usiedliśmy na brzegu i już mieliśmy się pocałować gdy nagle przyszła Luna z Darkiem i Amber. Odskoczyliśmy od siebie. Gdy podeszłąm do Luny Evil zniknął. Jak zobaczyłam po raz pierwszy Amber uśmiechnęłam się, była taka słodka.

Od Killera: Sharpnes


Jesień to ciężka pora roku-tylko sprzątanie liści. Gdy ujżałem Sharpnes stała jakaś zasmucona, niewiem co jej było. Prubowałem ją pocieszyć. Jak wszedłem na drzewo ześliznołem się z gałęzi i wpadłem do wody, wszystkie wilki które były w pobliżu się ze mnie śmiały ale Sharpnes nie. Po tym zdażeniu poszliśmy do mojej jaskini:
-Czemu jesteś taka zasmucona
Nie odpowiedziała. Następnego dnia przyszła już bardziej wesoła, nie wiedziałem o co chodzi. Miałem dużego pecha bo jak wchodziłem na każde drzewo zawsze z niego spadałem i zawsze w coś wpadałem. Ona i tak była zasmucona. Wkońcu jak znikneła przez 3 dni jej nie było. Znalazłem ją przy jezioże alf. Jak uszłyszała mój głos uśmiechneła się. 
 
<Sharpnes?>

piątek, 1 listopada 2013

Od Nami: Liściowy potwór

Westchnęłam głęboko, z irytacją odgarniając kolejnego kolorowego liścia, który natrętny usiadł na moim pysku. Ja rozumiem, że była jesień. Rozumiem, że liście spadają. No ale rany, dlaczego akurat na mój pysk? Aż tak je do niego ciągnie?
        Przewróciłam się na drugi bok, spoglądając z ukosa na całą resztę krzątającej się Watahy. Chyba tylko ja jedyna się tutaj obijałam, podczas gdy inne wilki zamiatały ziemię z liści.
- Nami... Może byś łaskawie madame zeszła na ziemię i pomogła nam tutaj? - Wtrącił się Fen z sarkazmem.
- Chyba, że boisz się pobrudzić sobie łapki. - Dodał swoje pięć groszy Nevit, stojący obok lisa. Westchnęłam głęboko, udając wielce urażoną.
- Ależ jak możesz?! Masz czelność mnie obrażać! - Podniosłam się gwałtownie, przystawiając teatralnie łapę do czoła. Po chwili zachwiałam się niebezpiecznie na gałęzi drzewa i runęłam wprost w kupę liści. Zdezorientowana zaczęłam machać łapami to w prawo, to w lewo. Słyszałam jak ktoś dusi się ze śmiechu. Szybko wygrzebałam się na powierzchnię i spojrzałam po rozbawionych pyskach wilków.
- No co? - Spytałam nie bardzo wiedząc, o co im teraz chodzi. - Z czego się tak śmiejecie? Jestem aż tak śmieszna?...
- Owszem. - Odparł Nevit, prowadząc mnie w stronę wody. Wytrącona z równowagi spojrzałam w swoje odbicie w tafli i wtedy właśnie zrozumiałam, dlaczego ciągle dusili w sobie usilnie śmiech. Całe moje futro "ozdobione" było kolorowymi listkami. Gdzie nie gdzie powplątywały się również gałązki. Sama widząc siebie o mało co nie udusiłam się ze śmiechu.
- Z czego się tak szczerzycie? - Warknęła Sharpnes, która zjawiła się nagle.
- Ze mnie. - Wysapałam z trudem łapiąc oddech i otarłam łezki z kąciku oczu. Sharpnes gdy ujrzała moją szkaradną postać parsknęła śmiechem, kręcąc z politowaniem głową.
- Dobra... Skończcie wygłupy i zabierzcie się dalej do pracy. Jeszcze sporo tego. - Dodała, po czym skinąwszy lekko łbem, odeszła.

środa, 30 października 2013

Od Evila: Zauroczenie

Wyszedłem na spacer koło jeziora alf. Nagle ze swojej jaskini wychodzi Pyśka:
-Mam nadzieje że się na mnie nie obraziłaś za to że cię wystraszyłem
-Nie obraziłam się bo za takie żarty nikt mądry by się nie obraził
-Miło to słyszeć
-Dzięki
-Przejdziemy się nad kąpielisko
-Możemy się przejść
Podczas drogi była jakaś zasmucona więc wepchnąłem ją do wody, nie wiedziała co się stało i że już doszliśmy i nagle ten smutek stał się śmiechem. Kąpaliśmy się ze 3 godziny. Jak wyszliśmy na brzeg potknęła się o korzeń chciałem ją złapać ale niestety mi to nie wyszło i oboje się przewróciliśmy. Bardzo się zbliżyliśmy akurat gdy mieliśmy się pocałować przyszła jej najlepsza koleżanka Luna ze swoim partnerem i córką. Odskoczyliśmy od siebie. Nagle Luna ją zawołała żeby zobaczyła ich szczeniaka i wtedy ja zniknąłem w krzakach i nie wiem co się dalej działo.

poniedziałek, 28 października 2013

Od Luny: Szczeniak

Szłam z Darkiem po świętym lesie gdy zaczoł poruszać temat ciąży. Zastanawiał się jak dać małemu na imię. Rozmyślał z tydzień. Bardzo się tym przejął. W końcu przy kopielisku upadłam na ziemię. Dark szybko bobiebł po Atenę. Szybko przybiegli ale się spuźnili bo trzymałam już piękną śnieżno białą waderę o czarnych uszkach. Wtedy wymyśliłam Amber. Darkowi się spodobało imię. A Amber była pełna energi wręcz tryskała energią i radością. Wkońcu poznała drugiego szczeniaka o imienu Demon. Świetnie się bawili. I Amber już nie była samotna bo miała się z kim bawić.

środa, 23 października 2013

Od Evila: Żart

Pewnego dnia spotkałem dwie wadery były to Luna i Pyśka. Postanowiłem wykręcić im numer. Pyśka jest strachliwa a Luna nie więc czekałem asz Luna sobie pujdzie. Wkońcu zawołał ją Dark i Pyśka została sama. Więc wyskoczyłem z krzaków wprost przed nią. Zaczeła uciekać. Jak staneła wyszedłem z krzaków i powiedziałem jej że tu w świętym lesie są duchy zmarłych wilków i nagle jakiś wilk zaczoł szczekać i wyć. Ona tak się wystraszyła że zaczeła uciekać i krzyczeć. Potem okazało się że jest pełnia i wilki poprostu wyją a lisy nie i wyszedł w  połowie przypadkowy kawał.

niedziela, 20 października 2013

Od Limwi: Miłość

Szłam sonie przez las na polowanie. Spotkałam Nowego Łowcę Zwierzyny (Versala) i nie uwierzycie co się stało dalej. On podszedł i zaczęła się rozmowa:
-Cześć Nowy nieznajomy. Jak się nazywasz? - spytałam
-Moje imię to Versal, a Twoje? - odpowiedział
-Limwi. Lekarz z naszej Watahy. Ty jesteś tym nowym Łowcą Zwierzyny?
-Tak, kłaniam się nisko, Ślicznotko.
-Jestem Limwi nie Ślicznotka! Ale mów do mnie jak chcesz.
-Zakochałem się w Tobie od pierwszego wejrzenia, Limwi.
-Do czego zmierzasz?
-Czy możemy być razem?
-Tak.
-Czy wyjdziesz za mnie, Piękna?
-Tak.
I wtedy mnie pocałował!
-Mogę odprowadzić Cię do Twej jaskini Kochanie.
-Dobrze, ale nie przesadzaj ze słodkościami.
-Kto powie Sharpnes, Ty czy ja?
-Ja to zrobię.
Versal upolował łosia i zjedliśmy go razem. To była nasza pierwsza randka. Odprowadził mnie do mojej jaskini. Wejście podwodne było najbliżej, ale On się bał, twierdził, że nie dopłynie, więc musieliśmy skierować się do otworu będącego wejściem do mojej jaskini (patrz opis jaskini Limwi w zakładce Jaskinie). Okazało się też, że mieszka w ruinach miasta czy czymś takim. Super się biega po takich miejscach, a byłam ta jako szczeniak, w jego jaskini brakuje tylko złej mumii.

Od Aresa: Miłość 5

Tego dnia nie mogłem pogodzić się z tym ,że dałem tak po prostu odejść Atenie.Wtedy postanowiłem ją znaleźć i już nie zostawiać.
Doszedłem do gór i zobaczyłem idącą w moją stronę Atene.
-Atena.Szukałem cie.
-Ja ciebie też.Musze ci coś powiedzieć.
-Ja też,posłuchaj.
-Ares,byłam w ciąży pamiętasz.
-Tak,a co coś się stało z małą?
-Właściwie nie,ale ona urodziła się rok temu i teraz przyprowadziłam ja tu.
-Rok temu!Czemu mi nie powiedziałaś?Czyli już wcześniej byłaś w ciąży.
-Tak ,a nie powiedziałam bo się bałam ,że mnie zastawisz.
-Ja?Przestań.Wiesz ,że nie zrobił bym czegoś takiego.
-Ona jest w swojej jaskini.Chodź zaprowadze cię do niej.
-Będzie ciężko.Minie troche czasu zanim się z nią zapoznam.Myśli pewnie ,że jej n ie chciałem.Tak juz jest z nastolatkami.
-W zasadzie nie,bo wszystko jej opowiedziałam i ona chce cie bardzo poznać.Będziecie mieli dużo czasu,żeby sie poznać,bo ona jest w klanie ognia.
Po tych słowach Ares tylko się usmiechnął po czym razem poszliśmy do Nikozji.

sobota, 19 października 2013

Od Shaprnes CD Killer

Kiedy Killer dołączył do watahy zaciekawił mnie. Był taki jakiś.... ,,intrygujący". Jak co dzień poszłam do Świętego lasu, potrenować i pomedytować, ale on za mną szedł. Skorzystałam z okazji i postanowiłam go lepiej poznać. Zaprosiłam go nad kąpielisko. Kiedy już dotarliśmy oczywiście chowałam skrzydła, żeby się nie zmoczyły (okropnie długo wtedy schnął).
-Jak tutaj się znalazłeś? - spytałam
-No wiesz... jedna sprzeczka w stadzie i już cie wywalają...
-Hym - zaśmiałam się - Nie przejmuj się, my cie z takiego powodu nie wydalimy. I tak bitwy często się tu toczą... zwłaszcza kiedy ktoś mnie zdenerwuje...
-A ty? Skąd się tu wzięłaś?
-Yyyy ja... Nie ważne, nie musisz tego wiedzieć  - odparłam z zakłopotaniem i zarazem ze złością
-Dobrze, skoro nie chcesz mówić to nie musisz - powiedział z uśmiechem. Wskoczyliśmy do wody i chlapaliśmy się przez godzinę aż w końcu weszliśmy na brzeg i Killer potknął się o kamień. Zbliżyliśmy się do siebie i prawie się pocałowaliśmy, ale Fen przyszedł i odskoczyłam. Fen popatrzył się na mnie ze śmiechem, a ja odpowiedziałam mu warknięciem. Spuścił uszy i ze zdziwionym spojrzeniem odszedł.
-Musze już iść - powiedziałam z zakłopotaniem i wstydem. Rozłożyłem skrzydła i pobiegłam do swojej jaskini. Killer chciał mnie zatrzymać, ale byłam dla niego za szybka. Następnego dnia gdy wstałam zobaczyłam go.

<Killer?>

Od Killera: Miłość

Wcześniej należałem do innej watahy, ale przez jakiegoś wilka, z którym się pokłóciłem, a potem pogryzłem wyżucili mnie z watahy . Więc błonkałem się . Wkońcu spotkałem pewną waderę, która miała na imię Nami. Powiedziała, że jesteśmy na Magicznej Polanie. Postanowiłem zapytać się czy mogę dołączyć do watahy. Odpowiedziała, że skonsultuje się z drugą Alfą i dwoma basiorami, Fenem i Nevitem. Pierwszy przyszedł Nevit, potem Fen, a na samym końcu piękna wadera Sharpnes. Odrazu poczułem uczucie, które nie dawało mi spokoju. Kiedy decyzja zapadła. I dostałem się do nowej watahy ona poszła do Świętego Lasu, a ja za nią. Jak wzbiła się w powietrze ja biegłem za nią aż wkońcu udeżyłem w drzewo. Jak się ocknąłem to zobaczyłem stojącą nademną Sharpnes :
-Czemu za mną szedłeś
Nie odpowiedziałem bo nie wiedziałem co powiedzieć i padło jeszcze jedno pytanie
-Poszedł byś ze mną na kąpielisko?
-Jasne
Jak dotarliśmy na miejsce trochę popływaliśmy, a potem usiedliśmy na plaży i prawie się pocałowaliśmy, ale przyszedł Fen i wszystko popsuł.
 
<Sharpnes?>



Od Limwi: Żart

Postanowiłam wykroić komuś niezły numer. Ofiarą będzie pierwszy lepszy wilk. Upolowałam koźlę, wyjęłam to co było w środku, włożyłam do środka ostrą paprykę, pieprz, sól i czosnek, które wykradam kłusownikom i schowałam się za jedno z drzew. Wtem idzie jakiś wilk albo raczej wilczyca (nie widziałam kto, byłam za drzewem) i powiedziała : "O upolowane koźlę, musi być pyszne, muszę je spróbować". I spróbowała, a potem krzyk tej wilczycy: "AAAAAAAAAAAAAAAAAAA! WODYYY! AUUUUUUUUUUUUUUU! POMOCYYYYYY!" i uciekła, wskoczyła do rzeki i wypiła mnóstwo wody. Potem sobie poszłam. Ale  żart udał się znakomicie, tylko może trochę przesadziłam z ilością przypraw. Ciekawe czy kłusownicy są za to na mnie źli?

piątek, 18 października 2013

Od Dark'a: Miłość




Postanowiłem że przejde się koło rzeki miłości i wiedziałem że Luna też tam będzie. Bałem się powiedzieć że ją kocham. Ten strach wzioł się z myśli że to może być za wcześnie. Po jakimś czasie przyszła Luna. Zapytała się co tu robie
-Czekam- odpowiedziałem
Ona była zdziwiona i zapytała się na co czekam. Niewiedziałem co powiedzieć. Po dłuższym czasie odpowiedziałem
-Na ciebie bo cię kocham
Uśmiechneła się i odpowiedziała
-Ja ciebie też kocham
Dobrze nam się układało. Po mniej więcej miesiącu uskarzała się na bule brzucha. Zaniepokoiłem się i wysłałem ją do lekarza.Mineła godzina a mi to zleciało jak 1 dzień. Wkońcu lekarka wychodzi i się na mnie patrzy z uśmiechem i mówi:
-Będzie pan ojcem
Zamurowało mnie ze ździwienia i jednocześnie radości. Jak Luna wyszła z gabinetu przyuliłem ją i powiedziałem że szczęśliwszy być nie moge.

czwartek, 17 października 2013

Od Luny: Miłość 2





Pewnego dnia spotkałam Darka w przy żece miłości:
- Cześć co tu robisz? Zapytałam
-Czekam. Odppwiedział
- Ale na co ?
I wtedy zamilkł. Po 10 min dopiero odpowiedział:
-Na ciebie bo cię kocham
- Ja ciebie też kocham
Minoł miesiąc i uskarzałam się na ból brzucha. Poszłam do lekarza i się okazało że jestem w ciąży

sobota, 12 października 2013

Od Aresa: Spotkanie

Pewnego dnia kiedy szedłem przy rzece miłości zaczepiła mnie jakaś starsza wadera.Nie znałem jej wcześniej.Powiedziała mi:
-To czego szukasz jest bliżej niż myślisz młody basiorze!
-Przepraszam ,ale o co ci chodzi?
Nim otrzymałem odpowiedz stara wadera zniknęła.
Kiedy wchodziłem do jaskini ognia myślałem nad tym co powiedziała ta wadera i czemu i jakim cudem zniknęła.

Od Ateny: Miłość 4

Rano kiedy się obudziłam stał przymnie Ares.Zapytał mnie jak się spał i czy jestem w dobrym humorze.Odpowiedziałam ,że tak ,a on wtedy zadał pytanie.
-Słuchaj.Znamy sie tak długo i w dzień w dzień czuję ,że coraz bardziej mi czegoś brakuje.Ale gdy jestem z tobą wszystko się zmienia.Czuje ,że chyba się zakochałem.
-Wiesz ja tez mam takie uczucie.
-Bądźmy razem.Kocham cię i teraz to wiem.
-Też cię kocham ale wiesz chcę pobyć na chwilę sama.Wybacz.
-Och dobrze ,rozumiem.Wpadnę wieczorem.Pa
-Pa

piątek, 11 października 2013

Od Luny: Miłość


Pewnego dnia poszłam do sklepu i ujrzałam pięknego wilka . Na treningu też był . I był w tych miejscach co ja. Zdecydowałam się pójść do parku i on podszedł do mnie i się zapytał

-Jak się nazywasz ?
-Jestem Luna a ty ?
-Dark

I to był początek pięknej znajomości. Spędzaliśmy ze sobą wiele czasu . Nawet na treningu mi pomagał. Był cudowny. Aż w końcu się zakochaliśmy i nic nam nie stawało na drodze do miłości.

wtorek, 1 października 2013

Od Ateny: Miłość #3

Rano kiedy wstałam od razu czułam się nie sfojo. Czułam jak gdyby pustkę w sercu.Nie wiedziałam co mam z tym zrobić,dlatego zwróciłam się z tym do Azury,która jeszcze spała.Nie chciałam jej budzić,ale już nie mogłam wytrzymać.
-Azura wstawaj mam problem i potrzebuje rady.
-Co się stało?
-Dziwnie się czuję .Trochę tak ja gdyby mi czegoś brakowało w sercu.
-Jak kto brakowało czegoś w sercu?
-No nie wiem,ale tak właśnie się czuje.Masz na to jakąś miksturę,bo mi na ból się wszystkie skończyły.
-Moim zdaniem żadna mikstura tu nie pomoże.Powiedz mi czy wczoraj też tak się czułaś?
-Noooo,w sumie rano tak,ale trochę mniej.
-A w ciągu dnia nie?
-Nie.
-A z kim byłaś przez tej dzień?
-Z Aresem,a co?To może być przez to?
-Moim zdaniem powinnaś iść do Aresa.
-Po co ?
-Bądź z nim przez jakieś 30minut ,a jak do mnie wróć.
-Dobrze ,ale po co?
-Dowiesz się jak do mnie wrócisz.
-Dobrze.
Po tej rozmowie postanowiłam zrobić to co powiedziała mi Azura lecz to nie było łatwe,gdyż nie miałam pojęcia ,gdzie on jest.Po około 20 minut. Znalazłam go w górach na części pystynnej.
-Hej Ares! krzyknełam do niego z radością,że go nareszcie znalazłam po tak długim czasie,ale tagrze poczułam ,że uczucie,które odczuwałam rano zniknęło
-Hej,co tu robisz?Mówiłem,że byś tu nie przychodziła!Mogło ci się coś stać!
-Wiem,wiem,ale przyszłam tu do ciebie,a poza tym jestem cała jak widzisz!
-Teraz tak,ale kto wie co by się stało,gdyby mnie tu nie było i musiała byś wracać,a z twoja wytrzymałością było by krucho!
-Przepraszam,ale nie krzycz.
-Wybacz,nie powinienem,ale martwię się o ciebie.A właściwie po co tu przyszłaś?
-Już mówiłam do ciebie.
-Do mnie?A po co?
-Po prostu chciałam się z tobą spotkać.
-Miło mi.Szczerze ja tez trochę tęskniłem.
-A właściwie co robisz,bo cie odciągnęłam.
-Nic się nie stało,a trenujemy młode.
-Aha,a masz trochę czasu?
-No pewnie.Nami możesz mnie zastąpić?
-No pewnie.
-Gdzie chcesz się przejść?
-Może na kąpielisko?
-Dobry pomysł ,chodźmy.
Kiedy doszliśmy na miejsce weszliśmy do wody.Kąpaliśmy się na początku z daleka od siebie,ale po chwili zbliżyliśmy się.Wygłupialiśmy się i ,,bawiliśmy".Kiedy wyszliśmy z wody zaczęliśmy się suszyć,ale Ares rozpoczął bitwę na wodę machając w moja stronę mokrym ogonem.Ja też tak robiłam.Była to fajna ,,zabawa",na koniec,której przysiadliśmy koło siebie, nagle jego pysk zbliżył się do mojego i kiedy już mieliśmy się pocałować nad kąpielisko przyszedł Fen z Nevitem. Od razu się od siebie oddaliśmy.
-No to pa Atena.Może się jeszcze dzisiaj spotkamy?
-Tak,pa.
-Cześć Atena.powiedział Fen
-Pasujecie do siebie.Odparł Nevit
-Przestań.powiedziałam po czy wróciłam do Azury.
-I jak?
-Dobrze,ale znów czuje w sobie pustkę.
-Opowiedz mi co robiliście.
-Najpierw poszłam do niego w góry, po czym poszliśmy nad kąpielisko.Kąpaliśmy się,a kiedy wyszliśmy z wody zabawiliśmy się w wodna bitwę ogonami,a,a na końcu prawie się pocałowaliśmy.
-I jak było?
-Nie pocałowaliśmy się ,bo zjawili się Fen i Nevit. Nevit powiedział,że do siebie pasujemy,ale nie wiem o co mu chodziło.
-Ja chyba wiem.Moim zdaniem jesteście w sobie zakochani.
-No co ty,nieee,może.
-Właśnie ,nie żadne może tylko na pewno.
-Dobra koniec tematu.Idziemy spać jest już późno.
-Ok,ale ty przemyśl to dobrze.
-No ok,ale wątpię czy coś z tego będzie.
-Dobranoc.
-Dobranoc zakochana.
-Weź przestań,dobranoc.
-Dobranoc.

niedziela, 29 września 2013

Od Aresa: Klan ognia


Wszystko zaczęło się kiedy Sharpnes powiedziała, że jeśli chce zostać dowódcą klanu ognia muszę odnaleść jaskinie Alf.Nie było to łatwe,gdyż nikt oprócz alf nie wie gdzie ona się znajduje.Na dodatek musiałem uporać się z tym sam.Jednak pomagam mi fakt ,że od 6 miesiąca musiałem radzić sobie sam.Postanowiłem zacząć nie po kolei lecz różnie ,gdyż wiem z doświadczenia,że każdy szuka po kolei i to jest zły tok myślenia.Lecz jednak pierwszym miejscem ,od którego zaczołem była Magiczna Polana.Jednak nie znalazłem tam żadnych śladów.Potem postanowiłem udać się do jaskiń.Zbadałem każdą po kolei.Pierwsza była jaskinia wody,a ostatnia ciemności.W nich także nie znalazłem , żadnej wskazówki.Następnie udałem się do jeziora Alf,ale idąc tam postanowiłem przejść przez góry,żeby w razie co nie ominąć niczego.Przechodząc przez góry rozglądałem się uważnie ,żeby niczego nie pominąć.Kiedy obszedłem góry doszłem do jeziora przeszłem całe i kiedy chciałem iść to wpadłem na pomysł,żeby zanurkować , bo może wejście do jaskini alf jest ukryte w jeziorze alf?Niestety to był błędny pomysł.Na koniec zostały mi 2 miejsca.Udałem się więc do Wodospadu Hypnosa ,który był 1 z tych miejsc,jednak tam nie było jaskini.Zostało mi jeszcze jedno miejsce.Wtedy poszłem do Świętego Lasu.Nic tam nie znalazłem,nawet poszlaki.Nie poddawałem sie jednak i mimo byłem bardzo głodny ,bo przez cały czas nic nie jadłem.Nagle zobaczyłem łanie.Już chciałem ją złapać,już chciałem ją zjeść,ale nagle.Nagle przypomniało mi się,że jestem w Świętym Lesie i dla uszanowania bóstw dałem łani odejść.
Przeszłem jeszcze parę metrów i padłem ze zmęczenia .Śniło mi się ,że spotkałem Gaje ,która w nagrodę ,że dałem młodej sarnie odejść i darowałem jej życie pokazała mi jaskinie alf.Nagle się przebudziłem i szybkim biegiem pobiegłem w stronę jaskini.Na miejscu czekała na mnie Sharpnes,któa byłą wyraźnie zaskoczona moją wizytą.Po chwili zrozumiała,że to nie sen i ,że udało mi się odnaleść jaskinie alf.Zaczęła mnie wypytywać jak znalazłem drogę lecz ja nie umiejąc jej powiedzieć opowiedziałem całą historie.Ona musiała mnie sprawdzić i spowrotem zaprowadził do lasu.Kazała mi zaprowadzić nas spowrotem do jaskini,ja zrobiłem to a ona oficjalnie ogłosiła mnie przywódcą klanu ognia.
Teraz wszystko toczy się co raz lepiej i mam przeczucie ,że zdobyłem nową przyjaźń czyli Sharpnes. Wszystko układa się po mojej myśli ,ale jest jeszcze jedna sprawa,która nie daje mi spokoju.Czyje,że chyba się zakochałem w pewnej waderze lecz boje się jej o tym przyznać.Jednak postaram wziąć się w garść i powiedzieć jej o tym już przy następnym spotkaniu.

Od Sharpnes: Klan ognia

Przyznaje, Ares mnie zaskoczył. W końcu nie każdy może zostać przywódcą klanu. Było to tak:
Od początku przyglądałam się Aresowi, wydawał mi sie jakiś taki, dziwny. Gdy poszedł w strony wschodnich gór. Śledziłam go, ale on o tym wiedział i specjalnie udał sie w tamte strony. Zatrzymał sie, i powiedział:
-Po co za mną szłaś?
-Dziwnie sie zachwujesz, nie podoba mi sie to. -odparłam
-Co to znaczy dziwnie?
-Nie mówisz zbyt wiele, masz jakąś tajemnice i... i ostatnio przeszukałam twoje myśli, masz w niej pełno rzeczy. Ponad to to ja tu jestem od tajemnic!
-To chyba dobrze że nie mam pustej głowy. A ta tajemnica...
-Mów dalej...
-Nie zadowala mnie żaden tam łowca, ponad to jak mam być w klanie ognia, skoro nie mam komu podlegać.
-Co masz na myśli...
-Chce zostać przywódcą klanu
-W takim razie udowodnij mi że sie do tego nadajesz - powiedziałam z drwiącym uśmieszkiem na co on odparł równie drwiącą miną, która miała przekazać, No to patrz i ucz sie.
-Jakie mam zadanie?- powiedział
-Hmmm, zaskocz mnie - odparłam z zaciekawioną i pewną siebie miną.

Od Ateny: Miłość 2

Następnego dnia nie mogłam przestać o nim myśleć.Ciągle rozmyślałąm nad naszymi imionami.Przecierz to raczej nie przypadek ,że oboje nazywamy się na A.Pogrążona w myślach poszłam nad jezioro Alf,żeby wziąć krótką kąpiel.Odrazu zanurkowałąm,będąc pod wodą jakieś10 sekund,a kiedy się wynurzyłam zobaczyłam stojącego na brzegu Aresa.Wyglądał na to ,że coś się stało więc szybko wyszłąm z wody i podeszłam do niecho mówiąc:
-Hej.Co się stało?
-Co?a ni,nic.Zamyśliłem się.
-Aha.Ej a może przejdziemy się w góry?
-Dobrze,ale w którą chcesz strone iść?
-Hmm,może na strone wschodnią,pustynną.
-Tam jest niebezpiecznie,może lepiej nie.
-No ,ale nigdy tam nie byłam,więc może się jednka przejdziemy.
-Wiesz ,że tam trenujemy młode wilki.Jesteś z klanu wody dlatego tam nigdy nie byłaś.Wilki wody poprostu tam nie chodzą ,bo nie maja po co.
-No właśnie,dlatego teraz tam pójdziemy,a po za tym z tobą nic mi nie grozi.Przecierz jestes z klanu ognia.
-Racja,ale..
-Żadne ,ale idziesz ze mną albo sama pójde!
-No dobrze,ale czy to miał byc szantarz?
-Może,jesli tak uważasz.
Po tych słowach Ares westchnął z grymasem na twarzy.Kiedy dzielił nas już od gór tylko pół kilometra zatrzymaliśmy się ,żeby odpocząć.
-Uf,ale to męczące.
-Przecierz mówiłem.
-Nie o to mi chodzi.
-Tak jasne.
-Oj już przestań Ari.
-Ari?
-Tak Ari skrót od Ares.
-Nie znałem wcześniej takiego skrótu ,ale niech ci będzie.
Kiedy już doszliśmy na miejsce Ari zaczął mi pokazywać okolice,a po 30minutach zaczęliśmy inną rozmowę:
-Ja cię kręcę.Nie mam już sił.rzekłam
-A mówiłem,ale nie ty masz rację.Wracajmy,chodź tu zaniosę cie.
-Nie musisz dam sobie rade.
Niestety chyba jednak nie dałam i po raptem paru krokach upadłam.
-Mówiłem.Chodź tu.
Wtedy Ares zaniósł mnie aż od gór do rzeki.
-Jejku dziękuje,że mnie przyniosłeś.
-Nie ma za co,ale juz nigdy więcej nie idziemy w góry,jasne.
-No ,ok.
Kiedy juz weszłam do jaskini czułam co raz większą chęć przebywania z Aresem,dlatego położyłam się odrazu zdrzemnąć,żeby to wszystko przemyśleć.

Od Aresa: Miłość




Pamiętam jak spotkałem swoją pierwszą miłość.To było jak czary.Byłem wtedy nowy,nie znałęm nikomo,z nikim praktycznie nie rozmiawiałem,była tylko wadera,która ciągle mnie zaczepiała,np.Skąd jesteś?Co tu robisz?idt.Mimo jednak,że mnie to wkurzało było mi miło ,że ktoś się mną interesuje.Pewnego dnia wyszedłem z pracy i poszłem w kierunku Świętego lasu.Nie spodziewałem się,że nie jestem jednak sam.
Lecz nagle usłyszałem czyjeś kroki za moimi plecami,odwróciłem się i zobaczyłęm tą samą wilczyce co mnie zaczepiała.Spytała się mnie co tu robie,lecz ja spytałem ją o to samo odpowiadając w ten sposób pytaniem na pytanie.Rozmiawialiśmy przez pewien czas po czym z jej pyska padło pytanie:
-Po co tu przyszłeś?
Wtedy mósiałem powiedzieć całą prawdę.Po opowiedzeniu tej histori zaprzyjaźniliśmy się i odprowadziłem ją do jaskini.Lecz mimo tego całego czasu dopiero teraz zadałęm pytanie:
-Jak się nazywasz?
-Aneta,a ty?
-Atena,bardzo łądne imie.Ja jestem Ares.
Po chwili padło z jej ust zdanie:
-Oboje nazywamy sie na A,chyba do siebie pasujemy.
Nie mogłem odmówić,bo taka chyba była prawda.
Kiedy ona weszła do swojej jaskini ja wracajać myślałem o niej i nie mogłęm przestać.Czułem ,że chyba sie w niej zakochałem,lecz nie byłęm pewny tego uczucia.

Od Ateny: Miłość

Kiedy byłam już 1 dzień w watasze dołączył do nas pewien wilk.Na początku nie mówił zbyt wiele o osobie.Starałam się się z nim zapoznać.Niestety było ciężko.Cały czas albo mówił tylko pojedyncze słowa albo mnie ignorował.Lecz pewnego dnia wszystko się odmieniło.
Kiedy przechodziłam koło jaskini ognia zobaczyłam ,że jakiś wilk wychodzi z jaskini.Na początku nie wiedziałam kto to i po co wychodzi w środku dnia. Postanowiłam pójść za nim i tylko dzięki temu dowiedziałam się ,że to właśnie ten wilk ,z którym próbowałam się zaprzyjaźnić.Szłam za nim, aż doszliśmy do Świętego Lasu.Zdziwiło mnie to bardzo,gdyż po co on miał tu przychodzić?Zapytałam się sama siebie po czym nie wytrzymałam i wyszłam mu na spotkanie.
-Hej.Co tu robisz?spytałam ze zdziwieniem
-Kto ja?odpowiedział pytaniem na pytanie.
-Tak,po co przyszedłeś do Świętego Lasu?
-Ja mógłbym zapytać cię o to samo!wykrzyknął ze złością
-Hej ,ale nie nie mów do mnie takim tonem!odpowiedziałam zbulwersowana
-Wybacz trochę mnie poniosło.
-Ja tez cie przepraszam,bo przyszłam tu za tobą.
-Po co?
-No nie wiem.Chciałam się o tobie czegoś dowiedzieć,bo jesteś bardzo zamknięty w sobie.
-Rozumiem,ale czy to coś złego?Wydaje mi się ,że nie.
-No tak,ale jestem tu od nie dawna i szukam przyjaciół.
-Aha.No to jak tak.Słuchaj skoro ja też jestem nowy to się zaprzyjaźnijmy. Będzie nam tu łatwiej
-Zgadzam się.Tylko jeszcze jedna sprawa.Po co tu przyszedłeś?
-Jak wiesz nie znam swoich rodziców.Dlatego przychodzę tu,bo jak byłem jeszcze mamy pamiętam tylko mamę,która przyszła tu ze mną.Jednak nie pamiętam po co.Dlatego przychodzę tu czasem ,żeby sobie ja przypomnieć.
-Och rozumiem.Przepraszam ,że byłam tak ciekawska.
-Nie ma za co.
-Słuchaj powinniśmy już wracać.
-Tak masz rację.
Kiedy doszliśmy już do jaskini wody Ares zapytał:
-A tak ,sokoro jesteśmy przyjaciółmi to jak się nazywasz?
-O wybacz,jestem Atena.A ty?
-Atena piękne imię.Ja jestem Ares.
-Dwa imiona na A,chyba do siebie pasujemy.
-Ta.Miłych snów,dobranoc.
-Dobranoc.
Tej nocy nie spałam.Cały czas rozmyślałam nad Aresem.Myślałam o nim i choć bym chciała przestać o nim myśleć nie mogłam.

Od Sharpnes

Sprawdzałam teren w świętym lesie i natknęłam się tam na FREAK zjadającą sarnę. Pomyślałam sobie ,,Ci nowi, w ogóle nie pomyślą głową tylko żołądkiem". Krzyknęłam - Stój! - kiedy chciałam zabić jeszcze młode. Ona zatrzymała się, i spojrzała na mnie wzrokiem, który mówił -,, O co ci babo chodzi? Nie mogę w spokoju zjeść?" Odparłam jej że jest w Świętym Lesie, krainie bóstw, i polowanie tutaj jest zabronione. Zupełnie mnie olała. Odwróciła się i zaczęła dalej jeść. Wtedy powtórzyłam moje słowa i dodałam - W tej części lasu władze sprawuje Gaja, radze ci szybko odłożyć tą sarnę i zostawić jej młode. Gaja nie lubi polowań ani zabijania, jest wegetarianką a widok krwi przyprawia ją o mdłości. FREAK chciała coś powiedzieć, ale nie zdążyła. Ta zabita sarna wstała z martwych, ale nie jako łagodna ofiara tylko demon w ciele sarny. Chwyciłam FREAK i poleciałam wysoko tak żeby nas ten demon nie złapał. Leciałam z taką prędkością do watahy że FREAK spadłą by z 6 razy. Gdy dotarłyśmy do stada, zabrałam Nami, Fena, Nevita, Aresa i Marceliego w stronę potwora. Walka trwała około 2 godzin, ale się udało dzięki temu że Nami puściły nerwy i zamieniła się w demona. Powaliła złą sarnę, a ja z Aresem ugryźliśmy ją i padła. Wróciliśmy do watahy wszyscy ranni, ale myślę że FREAK nauczyła się już tego, żeby nie drażnić bóstw.

Od FREAK

Łaziłam bezsensownie po lesie. Nagle na mojej drodze znalazła się łania z młodym.
Zaczęłam się skradać. Po chwili skoczyłam prosto na sarnę wbijając w jej szyję pazur z jadem. Zwierzę padło natychmiast.
- Tak to jest być w złym miejscu o złej porze. - mruknęłam triumfalnie.
Zza krzaków wyskoczyło do mnie młode sarny.
- No co? Ciebie też mam zjeść? - zapytałam urywając kęs mięsa.
Po kolejnych kilku kęsach zabiłam ów młode.
Skończywszy ucztę poszłam przed siebie.
- Stój! - usłyszałam.
Obróciłam się i ujrzałam czarno-granatową samicę wilka.

CD Sharpnes

Od Aresa: Ciąża


Tego dnia, gdy dowiedziałem się od innych wilków, że Atena ma zamiar przyjść do mnie do pracy,postanowiłem zaskoczyć ją . Wyszedłem wcześniej niż zwykle z pracy i poszedłem nad rzekę miłości ,żeby tam na nią zaczekać.
Po pewnej chwili usłyszałem czyjeś kroki.Wyjrzałem i zobaczyłem idącą po wodzie Atenę,wyglądała na zmartwioną,więc postanowiłem trochę ja pocieszyć,bawiąc się w chowanego,bo wiem ,że ona to uwielbia.Wtedy ona zaczęła z lekka panikować, a ja zobaczyłem,że coś ją naprawdę trapi i na tym zakończyłem zabawę.Po ujawnieniu się powiedziała , że ma coś ważnego do powiedzenia.Oświadczyła mi ,że jest w ciąży,ale była przy tym bardzo przestraszona przyznała mi się ,że bała się ,że ją zostawię.Jednak ja tiki nie jestem.Wtedy powiedziałem:
-To wspaniale ,ale skoro od 1 tygodnia jesteś w ciąży to czemu się tak narażałaś?!wykrzyczałem w gniewie,bo myślałem ,że to moja wina i w tym momencie byłem zły sam na siebie,ale przez przypadek wyżyłem się na Atenie, ale na szczęście szybko mi wybaczyła.Po chwili odprowadziłem ją do jaskini i pocałowałem na dowidzenia. Kiedy ona zasnęła bo myślała ,że poszedłem ja stałem w wejściu do jaskini i przez około 10 minut patrzyłem na nią jak spokojnie śpi.

sobota, 28 września 2013

Od Ateny: Ciąża

Kiedy szłam po magicznej polanie, zaczęło mi się przypominać jak zjawiłam się tu po raz pierwszy.Nie znałam nikogo czułam sie zagubiona.
Pierwszą osobą jaką poznałam była Azura.Zaprzyjaźniłyśmy sie od razu.
To jej właśnie pytałam sie jeśli czegoś nie wiedziałam, to właśnie ona mi pomagała.A teraz kiedy ide po wilczych ścierżkach, myślę sobie.Jak tu miło i przyjemnie.Zaledwie wczoraj dołączyłam do watahy i już mam przyjaciół.Ciągle zadaje sobie to pytanie dlaczego wcześniej nie wiedziałam o tak cudownym miejscu.Gdy już wyszłam z polany udałam się do jaskini klanu ognia,żeby zobaczyć się z moim ukochanym Aresem.
Jednak ,gdy tam doszłam czekała mnie nie miła niespodzianka:
-Witaj Nami jest Ares?spytałam
-Nie, nie ma wyszedł jakieś 20minut temu.
-Aha dzięki pa.po zakończeniu rozmowy z Nami poszłam nad rzeke miłości żeby wejść do jaskini,lecz nagle usłyszałam cosś za drzewem.
-Kto tam?Hallo jest tu ktoś?!Nagle coś przemknęło za moimi plecami.
Więc jeszcze raz spytałam:
-Kto tam jest?Czy ktoś
 tu jest?!
Nagle odezwał sie jakiś głos:
-Może tak ,może nie.
Kiedy się odwruciłam okazało się ,że to był Ares,który wyszedł wcześniej z pracy tylko po to,żeby mnie przestraszyć.
-Co tu robisz ?spytałam
-Przyszłem do ciebie.Może sie przejdziemy?
-Ale gdzie?
-Naprzykłąd w góry,w część zalesiałą.
-Dobrze.
Po 10 minutach byliśmy już na miejscu.Wtedy przypomniało mi się po co przyszłąm do Aresa.
-Musze powiedziec ci cos bardzo ważnego.
-Słucham Lili.
-Ale jesli to zrobie ty mnie znienawidzisz.
-Wiesz,że to nie prawda.
Przystaliśmy na pewnej skale która stała pomiedzy drzewami i choć bałam się powiedziałam to.
-Jestem w ciąży.
-Co?
-Jestem w ciaży.
-Żartujesz!
-Nie,ale wiedziałam ,że mnie wtedy zostawisz.
-Co?!Ja miałbym cie zostawić i to jeszcze w takim momencie!
-Czyli jednak zostaniesz?
-Tak,tak.Niemógłbym cie zostawić,a pozatym kocham cię!
-Wracajmy juz do domu.
-Oczywiście jeśli tylko chcesz.Odprowadze cię.
-Dziękuje.
Kiedy Ares odprowadził mnie do jaskini,zadał jeszcze jedno pytanie:
-A od kiedy jesteś w ciąży?
-Od tygodnia ,zbadałam się bo bolał mnie brzuch.
-Żartujesz i przez tydzień tak się nararzałaś?!
- No, wzasadzie tak.
-Mogłąś powiedzieć.
-Bałam się.że mnie zostawisz.
-Ty wiesz ,że ja cie nigdzy nie zostawie.A teraz idzi spać musisz odpoczywać.
-Masz rację.Dobranoc.
-Dobranoc.
Zanim Ares wyszedł pocałował mnie w polik,poczym opóścił jaskinię ,a ja byłam tak zmęczona ,że natychmiastowo zasnełam.

Od Azury:Opowiadanie 2# "

     Czułam sie okropnie,siedząc w mojej norze.Zazwyczaj rozmawiałam tu z Ma,a teraz go tu nie było.Już minął prawie miesiąc od czasu,kiedy z nim rozmawiałam.Pozatym okropnie boli mnie brzuch.Przez cały czas w ogóle nie skupiam się na pracy ,wytwarzam coraz mniej eliksirów,a viridifaceo zostały mi tylko 3 fiolki.Strasznie tęsknie za Marcelim i czuję się samotna.A tak w ogóle,nie wiem czy to prawda,ale Atena mówiła mi coś o tym, że coś mu się stało. Był w tym czasie gdzieś na polowaniu,wiec to raczej możliwe.
     Nagle poczułam okropny skurcz w okolicy brzucha.Od razu wybiegłam z nory i popędziłam do Ateny,ona jest lekarzem, na pewno będzie wiedziała co robić.
     Gdy weszłam,siedziała i przeglądała fiolki z lekami.Podniosła głowę i uśmichnęła się.-Jak tam?Dobrze się czujesz?-zawsze jest taka spokojna.Też chciałabym być taka jak ona.-N-nie bardzo.Okropnie boli mnie brzuch i nie wiem o co chodzi..-Ona,z niewzruszoną miną,wstała i powiedziała;
Rodzisz.
***
 
      Jestem najszczęśliwszym wilkiem na świecie!Właśnie urodziłam małego wilczka.Oczywiście nazwałam go Kay,tak jak mówiłam. Atena pomaga mi teraz,bo sama sobie nie poradzę...Ale mimo wszystko nie jestem szczęśliwa tak bardzo.Nie wiem,co sie dzieje z Marcelim,który został właśnie ojcem. Atena chyba to zauważyła,więc zapytała mnie:-Wszystko gra?-otrząsnęłam się,byłam nieco zmieszana.
-Cieszę się,że mam syna,ale nie ma przy mnie Marceliego. 
-A coś się stało?Rozstaliście sie?
-N-nie,ale on..gdy powiedziałam mu,że będę miała dziecko,był zły.I powiedział,że chce przerwy.
-Nie wierzę.Ma?On uwielbia dzieci.
-Wiem.Może poprostu...może poprostu nie kocha mnie,chciał mnie zostawić a teraz nie ma wyboru?
Nie mogłam dłużej być twarda.Utuliłam Kaja mocniej,a po pysku zaczęły spływać mi łzy. Atena przytuliła nas obojga i powiedziała -On was kocha,i na pewno nie zostawi.-uśmiechnęłam się.                                                 do nory wpadł cały brudny Ares,ciągnąc w pysku zakrwawionego Ma.Był chyba nieprzytomny.Od razu wstałam,odkładając Kaya na koc.
-Co mu się stało?Żyje?-byłam przerażona widokiem na półmartwego Marceliego.
-Byliśmy na polowaniu.Jakiś czarny cień poprostu wyżarł mu pół boku.
Ares położył Ma na kocu obok Kaya.
-Czyj to szczeniak?-Ares był nieco zdziwiony.
-To syn Marceliego.Ale nie teraz czas na opowiadania.-odpowiedziałam i wyniosłam śpiącego Kaya na drugi koniec pokoju.
***
Postarałyśmy się choć trochę pomóc Marceliemu,ale mało to dało.Dalej jest nieprzytomny.

Od Nevit: Życie i wszystko

Coraz bardziej przyzwyczajam sie do tej watahy. Nawet ostatnio zaprzyjaźniłem sie z Sharpnes, nie było to łatwe ale zdobyłem jej szacunek i zaufanie.
Kiedy już zapoznałem watahe i tereny w okół niej Sharpnes zabrała mnie do jakiegoś lasu, Nami mówiła mi że to święty las bogów. Ale był haczyk, ja miałem zawiązane oczy. Doszliśmy do miejsca gdzie Sharpnes pozwoliła mi zdjąć chystke i powiedziała że musze wrócić do stada nie używając skrzydeł ani węchu. Ona zaś wzniosła sie i obserwowała mnie z góry. Błądziłem przez jakiś czas i nagle zemdlałem, miałem sen w którym bogini Layla wskazuje mi droge. Obudziłem sie, Sharpnes siedziała obok mnie i próbowała mnie obudzić. Kiedy wstałem popędziłem w strone watahy. Sharpnes miała taką minę... Ale powiedziałem jej że miałem sen z Laylą, a ona sie nie zdziwiła, Layla wielu już pomogła. Mimo to Sharpnes mi zaufała i ja jej. Od teraz mam dwoje przyjaciół.

Od Ateny: Bogowie

Był późny wieczór,gdy przechodziłam koło wodospadu Hypnosa.Nagle usłyszałam jagby szum liści.Za krzakiem stała jakaś postać.Kiedy podeszłam okazało się,że to była Azura.Gdy spytałam się co tu robi odpowiedziała ,że przyszła pozbierać zioła kiedy nagle rozległ się czyjś głoś:
-Co tu robicie!
Obydwie stałyśmy jak by nas zamurowało.To była Soraya.Po krótkim czasie Azura odpowiedziała :
-Już stąd idziemy.
Lecz dostałyśmy zupełnie inną odpowiedzi niż sie spodziewałyśmy ,a w zasadzie pytanie:
-Z jakiego klanu jesteście?Spytała bogini.Odpowiedziałam na to:
-Z klanu wody, ja jestem Lilia,a to Azura.
Wtedy bogini powiedział,że chyba wie po co przyszłyśmy,lecz nie powiedziała co ma na myśli.Nagle zapadła ciemność,a zza drzew zaczęły wychodzić demony.Wtedy to właśnie rzekłam:
-Uciekajmy stąd!
-O nie, nigdzie się stąd nie ruszycie!Najpierw muszę wam coś powiedzieć!
Po tych słowach zjawiła się reszta watahy.Zdążyłam się tylko spojrzeć na nich i z powrotem na Soraye ,ale jej już nie było.
-Gdzie byłyście i co sie stało?Zaczął nas wypytywać Fen,ale my same nie za bardzo wiedziałyśmy, dlatego odpowiedziałam,że to się działo z byt szybko ,żeby cokolwiek zrozumieć.Po krótkiej chwili zaczęliśmy wracać.Obydwie z Azurą kiedy wchodziłyśmy do jaskini zastanawiałyśmy się dokładnie co tam sie stało i co Soraya chciała nam powiedzieć.

piątek, 27 września 2013

Opowiadanie #1 "Ta nowa"

     Przechadzałam się po łąkach oglądając piękno natury.Jestem nowa w watasze , i dosyć trudno mi się z kimś zakolegować.Nikt mnie raczej nie lubi..Nagle zauważyłam młodą parę wilków.Podbiegłam do nich i zapytałam:
-Cześć,jestem nowa.Wiecie może gdzie jest jakaś karczma?Albo coś do jedzenia?
-Maluchu,tutaj nie ma "karczmy".Upoluj sobie coś,to będziesz miała jedzenie-powiedziała samica,po czym ruszyli sie i odeszli.Chciałam jeszcze zawołać,ale byli już daleko.'Pff..głupie omegi"- pomyslałam.
     Nagle ktoś zakrył mi oczy rękami.Okropnie sie przestraszyłam.Odruchowo zaczęłam gryźć i miotać sie gdzie tylko się da.Usłyszałam jęk i wreszcie otworzyłam oczy.Zauważyłam Marceliego leżącego na ziemi.
     Chyba złamałam mu nos.
     -Na Hypnosa!Ma,głupku,przecież wiedziałes że tak zareaguję!-szybko chwyciłam torebkę i wyjęłam fiolkę z eliksirem viridifaeco,który zrobiłam dziś rano przed przyjazdem.Wycisnęłam dokładnie 3 krople na wielką ranę na pysku Marceliego.Rana zniknęła bez śladu.Pocałałowałam go w czoło i pomogłam mu wstać.
-Boli jeszcze ?-zapytałam,obejmując go i ruszając w dalszą drogę.-Trochę.Ale przeżyję.Dla ciebie przeżyję.-Dodał po chwili.Uśmiechnęłam się do niego.Poznałam go w schronisku jako mini wilczka.Potem się zaprzyjaźniliśmy,a teraz zostaliśmy parą.
 

Jest moim jedynym szczęściem życia.
   ***
     Doszliśmy do lasu prowadzącego do jaskiń.Pocałowałam go jeszcze i powiedziałam,że idę do pracy i że będziemy mogli się spotkać wieczorem.Ale tak naprawdę nie zamierzałam siedzieć długo w Jaskini Wody.
       Wchodząc,podziwiałam wszystko.Było tu cudownie,o wiele lepiej niż w Schronisku dla Dziwaków w Sydnay.Poszłam po ziółka,przygotowałam eliksiry viridifaeco,i troszkę eliksiru młodości..
     Po praca,jak mówiłam,wcale nie poszłam robić następnych eliksirów.
Poszłam do lekarza.
      Od tygodnia okropnie boli mnie brzuch.Nie wiem,o co chodzi.Moje eliksiry na mnie nie działają.Pozatym,noszę talizman,a z nim nic nie może mnie boleć.
     Weszłam do ciemnej nory.W środku pachniało obrzydliwym zapachem krwi.Jestem wegetarianką,odżywiam się...eliksirmami.Weszłam do gabinetu,i opowiedziałam,co mnie gnębi.
     Doktor dokładnie mnie zbadał.W końcu powiedział,że...
-Jest pani w ciąży. Za około miesiąc urodzisz szczeniaka.
Na początku nie mogłam wydusić z siebie żadnego głosu.Zaskoczyło mnie to okropnie.To było tylko raz i...zalałam się łzami i wybiegłam z gabinetu.Schowałam się w jakimś ciemnym lesie.I zaczęłam myśleć.
Czy moje życie jeszcze ma sens.
Oboje jesteśmy młodzi.Dopiero co zaczęłam wykorzystywać swoją magię,i juz koniec.Lubię szczenięta.Ale chciałam jeszcze coś przeżyć.Razem z Ma nie jesteśmy jeszcze nawet zaręczeni.
     Ale muszę mu to powiedzieć.Musi to wiedzieć.Pozatym,na pewno skończył pracę i siedzi gdzieś na łące.
***
Poszukałam go trochę i wreszcie zobaczyłam go,leżał na trawie i mad czymś rozmyślał.Podeszłam powoli,cicho,ale mnie zauważył.
-Cześć!I jak było?
-Jestem w ciąży-wypaliłam.Nie chciałam spojrzeć mu w oczy.zbyt go kocham.
-J-jak t-to?-podniósł się.-Żartujesz sobie ze mnie,tak?
-Chciałabym.Byłam u lekarza.To dlatego bolał mnie brzuch.Za miesiąc urodzę.-Było mi tak źle,okropnie.Na pewno mnie zostawi.
-J-ja nie wiem jak...-bąkał.
-Tylko błagam nie zostawiaj m-mnie..Kocham cię i nie chcę żebyś mnie opuścił.-podeszłam do niego,ale sie odsunął.Spojrzał mi w oczy.
-Zostaw mnie-wypalił-T-to znaczy nie zrywam z tobą,ale potrzebuję przerwy.Muszę nad wszystkim pomyśleć.Nie przychodź do mnnie,jak ochłonę dam ci znać.-i odszedł.
***
Przechodziłam się po plaży rozmyślając nad imieniem dla małego synka.
W końcu wymyśliłam.
Kaj.

czwartek, 19 września 2013

Od Nami: Nevit i zabawa

Gdy wraz z Nevitem dotarliśmy do Watahy, na niebo wkradł się pierwszy cień nocy, który otulał świat. Wszystkie zwierzątka leśne znalazły sobie już schronienie na noc i zasnęły spokojnym snem.
- Nami, kto to? - Spytała Sharpnes, która jako pierwsza zauważyła nowego wilka. Zlustrowała go surowym wzrokiem, a po chwili zawiesiła go na mnie, domagając się wyjaśnień.
- To jest Nevit. - Wyjaśniłam, wskazując na wilka i uśmiechając się delikatnie. - Może do nas dołączyć, prawda? - Wilczyca przez chwilę przyglądała mi się, jakby moje słowa jeszcze do niej nie dotarły.
- Jasne, może. - Odparła po chwili. Widziałam, jak Nevit zwiesił łeb i odszedł od nas.
- On też ma w sobie demona. - Wtracila po chwili Sharpnes, spoglądając na mnie ukradkiem.
- Dajmy mu szansę, wiem, że z natury jest... Dobry. - Uśmiechnęłam się do przyjaciółki. Wadera Westchnęła i również uśmiechnęła się.
- Dobrze, ufam ci. Zapoznaj go więc z resztą. - Kiwnęła porozumiewawczo głową i odeszła. Zadowolona ruszyłam na poszukiwania wilka, który jeszcze parę minut wcześniej tutaj stał, a teraz licho wie, gdzie go poniosło.
        Czas okropnie się dłużył, a ja nadal nie mogłam go znaleźć. Zaczynałam się już na serio martwić. Znałam go krótko, ale... W jakimś stopniu czułam się za niego odpowiedzialna. Gdyby mu się coś stało, nie wybaczyła bym sobie tego. W dodatku ja go tu sprowadziłam. Ok, skup się Nami, musi tu gdzieś być...
         Nagle usłyszałam cichy szelest. Stanęłam jak wryta, rozglądając się na wszystkie strony.
- Nami? Co ty tu robisz? - Usłyszałam głos, który o mało co nie przyprawił mnie o zawał.
- Nevit! - Warknęłam zła, opierając się przednimi łapami o drzewo, na którym leżał wilk. - Wystraszyłeś mnie!
- Wybacz.. - Westchnął, zeskakujac na ziemię.
- Dlaczego tak szybko odeszłeś? - Spytałam, siadając blisko niego.
- Po prostu myślałem, że... Znowu zostanę odtrącony.
- Co ty bredzisz, Nevit!? Gdyby tak było, nie przyprowadzała bym cię tu. Wszyscy cię polubią, zobaczysz.... Skoro. Ja cię polubiłam, to inni na pewno... - Uśmiechnęłam się delilatnie, wpatrujac w niego. Wilk po chwili również posłał mi delikatny uśmiech. Nagle zamachnęłam się łapą i ochlapałam Nevita wodą.
- Za co to?... - Jęknął, przewracając oczami.
- Za bycie ponurym. - Zaśmiałam się i ponownie go ochlapałam. Wilk nie pozostał mi długo dłużny, gdyż po chwili wepchnął mnie do wody całą. Szybko wyskoczyłam z niej jak oparzona i stanęłam na suchym lądzie.
- Oj, trochę wody zaszkodziło? - Spytał z lekkim uśmieszkiem
- Nie.. Po prostu wilki ognia nie zbyt dobrze znoszą wodę. - Odparłam, siląc się na lekki uśmiech. Nevit spuścił łeb. Westchnęłam cicho, i podchodząc do wilka, liznęłam go w policzek. Zaskoczony spojrzał się na mnie wielkimi oczami. Zaśmiałam się cicho.
- Wracajmy już, robi się zimno. - Uśmiechnęłam się i ruszyłam przed siebie. - Idziesz, czy zamieniles się w kamień? - Spytałam, gdyż wilk Nevit nadal nie okazywał żadnych reakcji życiowych.
- Tak, idę. - Otrząsnął się po chwili i razem wróciliśmy do domu

Od Moon Shine: Moja rodzinka

Uwielbiam bawić się z moją mamą :). Zawsze chowam się za drzewem i ona mnie szuka. Czasem też biegamy sobie, latamy i ogólnie mamy ubaw. Z tatą rzadziej się bawię ale też. Bierze mnie na grzbiet, leci wysoko, kręci beczki i muszę się dobrze trzymać żeby nie spaść. Z moim braciszkiem prawie nigdy się bawię bo on praktycznie zawsze ćwiczy polowanie, walkę, gryzienie i już sama nie wiem co. Ale gdy już mamy ,,styczność" bawimy się w ganianego, zapasy i podchody. Bardzo lubię moją rodzinę i nigdy nie zamieniłabym jej na żadną inną.

Od Nevit: Wataha i Nami

Moje życie to nie przelewki. Od małego byłem odtrącany, a rodzice zmarli na wojnie między watahami. Włuczyłem się po świecie, aż znalazłem pewną wilczyce... To było tak:
Wędrowałem przez las i nagle zaatakował mnie demon. Ogłuszył mnie i ... nie wiem co bo byłem nieprzytomny. Obudziłem się i zobaczyłem leżącą nieopodal wilczyce. Zaczęła się typowa rozmowa typu ,,Kim jesteś" itp. Dowiedziałem się że ona tak jak ja zmienia się w potwora.
Gdy ją zobaczyłem nie wiedziałem co to za uczucie, ale teraz już wiem. Ona odmieniła moje życie. Od teraz już nie jestem taki jak kiedyś, mam kogoś komu mogę zaufać.

sobota, 31 sierpnia 2013

Od Limwi: Misja Szczeniaki

W lesie pojawili się myśliwi! Alfy byli na polowaniu, Melissa przywiązana do drzewa, szczeniaki porwane, ja związana i wrzucona do wody, co robić! Na szczęście nie wiedzieli, że jestem wilkiem wody. Przegryzłam liny, wypłynęłam na powierzchnię, wyszłam z wody i przegryzłam linę Melissy. Podziękowała mi i wtedy wróciły alfy. Brolly: Co tu się stało? Sharpnes: Gdzie są dzieci? Ja: U myśliwych. Nami: Jak to?! Melissa: Zostały porwane! Nevit: Musimy je uratować, tylko jak?! Ja: Pójdziemy tam i je odbijemy! Sharpnes: Ja dowodzę! Idziemy! I pobiegliśmy wszyscy razem. Pod domem (a może raczej fortecą?) kłusowników rozdzielono zadania: Sharpnes: Rozwalę drzwi! Brolly: To zły pomysł! Tam są pułapki. Sharpnes: (telepatycznie) Nie rozkazuj mi, Brolly! Ale masz rację. Sharpnes: (już normalnie) Sprawię, że dźwignia przeniesie się do fosy. Pociągnie ją Limwi, Nami na drzewo, polecisz na krawędź i po cichu zdejmiesz straże. Brolly i Nevit, polecicie na wieże i zdejmiecie
straże kłami, każdy zdejmuje dwie wieże, a Nami mury. Limwi przełączysz dźwignię, gdy dam Ci znak, a ty Melisso szybko wyprowadzisz szczeniaki. Jak powiedziano, tak zrobiono. Po chwili wszyscy uciekali do domu. Misja się powiodła!

piątek, 30 sierpnia 2013

Od Sharpnes: Ubaw i Sojusze

Przyleciała do nas sowa posłaniec i przyniosła wiadomość o tym że Wataha Czterech Pór Roku chce zawrzeć z nami sojusz. Niestety akurat Brolly był na polowaniu, Nami opatrywała teren a Nevit zajmował się młodymi. Nie miałam wyboru i powiedziałam Limwi że ide spróbować zawrzeć sojusz. Popędziłam za sową na jakąś polane. Zobaczyłam tam wilka, który wyglądał zupełnie jak mój Brolly. Spojrzał na mnie i powiedział - Witaj Sharpnes. - Trochę mnie zdezorientował ale po chwili znowu przemówił. - To jak? Zawrzemy sojusz między watahami? - Nie żartuj sobie Brolly! - nie jestem żaden Brolly! Jestem przywódcą watahy czterech....-ale nie zdążył dokończyć bo Brolly nagle przyszedł i spytał się kto to jest. Miałam taką minę... oczy wychodziły mi ze wstydu.. Ale na szczęście wszystko się wyjaśniło i jednak zawarliśmy sojusz.

Od Limwi: Wycieczka


Poszłam sobie do lasu, po zioła, jak co dzień. Nagle zobaczyłam myśliwego w świętym lesie! Musiałam coś zrobić! Ugryzłam go i zaczął mnie gonić. Uciekłam mu, ale odciągnęłam go od świętego lasu. Poszłam po zioła i wróciłam do domu. W nocy miałam sen o myśliwych, którzy porwali pary alfa i zabili szczeniaki, ale kiedy się obudziłam dowiedziałam się, że to był tylko koszmar. Na szczęście!



czwartek, 22 sierpnia 2013

Od Nami: Przemyślenia

Wpatrywałam się w kobaltowe sklepienie nieba, jak ostatnie promienie słoneczne znikają za linią horyzontu. Cień powoli spowijał cały świat, aż wkrótce nastała ciemność.
       Zeszłam ze swojego punktu obserwacyjnego, który znajdował się na małej górce, i potruchtałam głęboko w las. Wiedziałam, że za bardzo oddaliłam się od terenów Watahy. Postanowiłam szybko coś upolować, a następnie wrócić.
       Przystawiłam nos do ziemi i zaczęłam uważnie wyłapywać każde, choć najmniejsze zapachy. W ten mój nos trafił na trop sarny. Kierując się nim dotarłam do dość dużej polany, na której pasła się zwierzyna. Uśmiechnęłam się triumfalnie, kryjąc się jeszcze bardziej w krzakach. Wybrałam najsłabszą sztukę, a gdy podeszła wystarczająco blisko, rzuciłam się na nią, zatapiając kły w szyi ofiary, który po chwili padła. Oblizałam pysk z krwi, a następnie ściskając upolowaną sarną w żelaznym uścisku podążyłam z powrotem w kierunku mojej Watahy.
Ciekawe, czy mnie szukali...Wkrótce potem dotarłam na nasze tereny. Zauważyłam jak Tutu wesoło skacze koło swojego taty, bawiąc się jego ogonem. Na mój pysk mimowolnie wkradł się uśmiech. Spojrzałam ukradkiem na Sharpnes, która leżała przy wejściu do jaskini, przyglądając się roześmianej buźce swojego synka.
       Położyłam upolowaną zwierzynę przy drzewie, a następnie sama wspinając się na nie, zasnęłam głębokim snem.

środa, 21 sierpnia 2013

Ubaw

14. Od Limwi ,,Ubaw"




Biegłam sobie przez las i nagle wywaliłam się do jakiejś farby, czy czegoś takiego i poszłam jak, gdyby nigdy nic, poszłam na spotkanie ze znajomą Melissą. Jak mnie zobaczyła to się tak śmiała, że długo nie mogła przestać, a jak przestała to powiedziała, że mam się umyć. Kiedy się umyłam Melissa opowiedziała to wszystkim.

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Opowiadania

 13. Od Limwi ,,Przygoda"

Następnego dnia poszłam do lasu po zioła (nie ma zielarzy więc muszę to robić sama).
W drodze powrotnej zgubiłam się i przez przypadek dotarłam na drugą stronę lasu. Według legendy jest tam siedziba bóstw. Wtedy, nie wierzyłam w legendy. Coś mnie spłoszyło, nie wiem co. Biegłam naprzód, potknęłam się i spadałam w dół.Myślałam, że już po mnie, ale nagle złapała mnie tajemnicza łapa. Okazało się, że to była Gaja, bogini wody i ukochana Hypnosa. Pomogła mi wejść na górę i powiedziała swoją tajemnicę: widzą ją i innych bogów tylko alfy i wilki o czystym sercu i sumieniu. Gaja pokazała mi drogę powrotną.
Poszłam do domu, w nocy śniła mi się ta przygoda. Opowiedziałam o tym innym wilkom, ale oni nazwali mnie wariatką, ponieważ oni tam poszli i nie spotkali żadnego bóstwa. Ale ja jestem pewna, że to było naprawdę.

12. Od Limwi

Po tym jak pojawił się u mnie Tutu, pomogłam mu i poszedł. To było miłe. Po jakimś czasie poszłam się wykąpać nad Rzekę Miłości bo była dosyć blisko. Tam byli jacyś ludzie z bronią i zaczęli strzelać. Przestraszyłam się i zanurkowałam. Popłynęłam podwodnym przejściem do Jaskini Wody. Byłam zmęczona tą ucieczką więc poszłam spać.

niedziela, 18 sierpnia 2013

Opowiadania

 11. Od Róża ,,Przygoda"


Gdy siedziałam sobie w klanie jakiś wilk poprosił żebym tam doszła. Kiedy tam doszłam on i inne wilki zaciągneli mnie na sam środek lasu i mnie tam zostawili.Przez 2 dni bez jedzenia i wody błąkałam się po lesie. W końcu gdy zobaczyłam wielkie morze potknęłam się o kamień i wpadłam tam. już mi się kończyło powietrze gdy bogini gaja pomogła mi wypłynąć. Zapytała czemu nie jestem w watasze powiedziałam jej całą historię a na koniec ponieważ miałam mokre skrzydła nie mogłam latać. Gaja wezwała bogini Emili a ona wzięła mnie na plecy i poleciałyśmy gdy dotarłyśmy do watahy podziękowałam jej a ona poleciała.
Koniec!!!!

 10. Od Tutu ,,Przygoda"

 Gdy tata nie patrzył znowu uciekłem po jakimś czasie zgubiłem się, dotarłem do wodospadu, napiłem się, no a później, ponieważ raz byłem na polowaniu postanowiłem spróbować. Zapolowałem, złapałem jelenia, a ponieważ byłem strasznie głodny od razu go zjadłem. Nagle zrobiła się wielka ulewa szukałem jakiejś jaskini. Znalazłem małą jaskinię postanowiłem tam przenocować. Z samego rana postanowiłem znowu pójść na polowanie upolowałem sarnę. Postanowiłem, że pół zjem a pół wezmę w pyszczek. Szedłem dalej w końcu pomyślałem, że poszukam watahy. Po 5 godzinach szukania Byłem tak zmęczony, że zasnąłem. Gdy się obudziłem znowu zjadłem i napiłem się w końcu zobaczyłem watahę wszyscy mnie szukali. Kiedy tam poszedłem wszyscy się na mnie spojrzeli. Tata wziął mnie na plecy i zaczął mnie pytać gdzie byłem, co robiłem. gdy im opowiedziałem zdziwili się.TO DLA MNIE BYŁA NAJLEPSZA PRZYGODA W ŻYCIU.
KONIEC !!!!

 9. Od Brolly ,,Przygoda"

 Gdy wracałem z urodzin brata (wracałem tydzień nie bez powodu) niestety ale zabłądziłem i trafiłem na Jaskinie Bogów. Błądziłem po korytarzach aż w końcu doszedłem do głównej części. Tam spotkałem boga Hypnosa, który chciał mnie zabić za wkroczenie na święty teren, ale pojawiła się Gaja i powiedziała że mam przejść próbę. Przeniosłem się do jakiegoś sennego świata i tam miałem wybrać albo pójść na ratunek Sharpnes i nigdy z tąd nie wyjść albo zostawić ją ta śmierć i wyjść z jaskini. Wybrałem tą pierwszą opcje i w nagrodę za mój wybór wypuścili mnie z groty. A gdy wróciłem sami wiecie co się stało.

8. Od Sharpnes ,,Przygoda"

 Kiedyś odłączyłam się od watahy i dopadły mnie wilki  z innego stada. Chcieli abym dołączyła do ich watahy (takie mieli sposoby zdobywania nowych członków), ale ja im odmówiłam. Mimo to przywódca stada upatrzył mnie sobie na samice alfa więc nie mógł dać za wygraną. Jego sposoby były jednak nie takie straszne jak myślałam. jedyne co to wieczorem zabrał mnie do jakiejś jaskini. I dał mi do wypicia jakiś eliksir. Gdy otworzyłam oczy nie wiem z kąt, ale zakochałam się w nim (był to pewnie eliksir zauroczenia). Zostałam z nim kilka dni, bo Brolly mnie szukał i gdy znalazł, chwycił i zaniósł na nasze tereny. Dał mi napój kasujący czyli eliksir zauroczenia przestał działać. I tak ten przywódca innego stada często do nas przychodzi i robi co tylko może żebym z nim poszła ale nie dam się już nigdy.

sobota, 17 sierpnia 2013

Opowiadania

7. Od Róża

  Gdy miałam 1 miesiąc mama zaniosła mnie, siostrę Belle i brata Steva do jaskini. Gdy zobaczyła, że obok jaskini przechodzą kłusownicy. Mama kazała się ukryć . Kłusownicy zastrzelili mamę, a ponieważ tata umarł gdy się urodziłam byliśmy sierotami. Do 2 miesiąca zdobywaliśmy pożywienie i wodę sami dla siebie. Jak mieliśmy po 2,5 miesiąca każdy poszedł w swoją stronę. Nie wiem gdzie poszedł Steve ani Bella i czy w ogóle żyją ale dotarłam tu bo błąkałam się po lesie przez pół miesiąca. W końcu znalazłam tą watahę. Strasznie się ucieszyłam bo uważam, że wataha to jedna wielka rodzina.

6.Od Brolly

Gdy pobiegłem na polowanie nie spodziewałem się że Tutu za mną pobiegł i złamał łapkę. Dobrze że ma skrzydła więc poleciał za mną do lecznicy. Tam Limwi się nim zaopiekowała, ale przez ten incydent nie mogę zabrać go na  szkolenie. Gdy mu to powiedziałem strasznie się zmartwił.

5. Od Tutu

 Gdy tata nie patrzył pobiegłem za nim na polowanie na razie nikomu o tym nie powiedziałem ale chyba złamałem łapkę :'(  
  Tata zabrał mnie do lecznicy, bo przyznałem się że złamałem łapkę.
Zabrał mnie do lecznicy a tam miła pani mnie opatrzyła. Założyła mi ciężką grubą skarpetkę, a przez to nie mogę chodzić.

4.Od Tutu

Gdy mój tata wrócił od wujka miał minę jakby miał się zaraz popłakać. Mama włożyła mnie na plecy taty a tata mnie zaniósł żebym coś zjadł, później powiedział, że jutro zapisze mnie na szkolenie.
                                             NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ!!!

3.Od Brolly

 Byłem na wyprawie do innej watahy z okazji urodzin mojego brata. Gdy wróciłem zobaczyłem małęgo wilczka. Wtedy Sharpnes powiedziała mi że jestem Ojcem. Nigdy nie byłem szczęśliwszy.

2.Od Sharpnes

Brolly po 5 dniach wrócił od brata. Powitał go nasz synek Tutu. Widać że Brolly jest szczęśliwy. Teraz nasza wataha i rodzina się powiekszyła.

1.Od Sharpnes i Brolly- założycieli

Gdy się urodziłam (Sharpnes) od małego bawiłam się z Broll'ym, ponieważ nasze rodziny dobrze się znały. Dorastaliśmy razem a gdy dorośliśmy założyliśmy własną Watahę. (Brolly) Zawsze się kochaliśmy dlatego w naszej watasze jesteśmy parą alfa.